Agata Młynarska krytykuje służby Lotniska Chopina za ignorowanie przepisów
Wielu podróżnych może się na tym zdjęciu rozpoznać i raczej nie będą zachwyceni kontekstem, w który wpisała ich dziennikarka. „Pod głośnikiem, z którego płyną zalecenia o dystansie i zagrożeniach epidemiologicznych, Lotnisko Chopina zagoniło wszystkich pasażerów z różnych destynacji i postanowiło wpuszczać po jednej osobie. Krzyki, pogróżki na nic się zdały. Została stworzona sytuacja zagrożenia, zwłaszcza, że maski u niektórych pasażerów są pojęciem względnym i krążą luźno po różnych częściach twarzoczaszki” - napisała. Ona sama prezentuje się na selfie wzorcowo – w maseczce zakrywającej usta i nos.
Młynarska przyznaje, że próbowała zareagować na zaistniały chaos, ale nic nie wskórała. „Dzwonimy na Lotnisko - nie wiedzą nic o tym, mówią, że to sprawa straży. Pytamy Straży, mówi, że to nie ich wina! Ot i prawda o zarządzaniu kryzysowym. A na koniec i tak mnie nikt nie sprawdzał i o żaden kod qr nie pytał” - podsumowała swój powrót do kraju dziennikarka, a do postu dodała hasztagi: masakra, chaos, bałagan, epidemia, 4fala.
Pod jej wpisem komentarze dwojakiego rodzaju. Jedni z obserwujących psioczą na Polaków, którzy akurat w przypadku koronawirusa nie okazali się mądrzy po szkodzie, przez co: „nie skończą się fale, zamknięcia i oblężone szpitale”. Inni dzielą się przekonaniem, że „maseczki nic nie dają” i że „więcej osób umiera co roku na zwykłą grypę”, więc po co ta afera? Nie mogło oczywiście zabraknąć połajanek. Jedna z internautek stwierdziła, że Młynarska sama wystawia się na zagrożenie. „Siedzieć z dupskiem w domu, a nie latać na siłę i narzekać. Ale trzeba polecieć, bo inni też latają, żeby potem na insta pochwalić się fotkami - i to jest ten wasz powrót do normalności!!!” - napisała. (PAP Life)
pba/ gra/