Autorka „Westworld”, Lisa Joy, potwierdza, że w Hollywood panuje seksizm
Podobnie do serialu „Westworld”, również „Reminiscencja” zaprezentuje widzom oryginalną wizję najbliższej przyszłości. Bohaterem filmu jest prywatny detektyw Nick Bannister (Hugh Jackman), który korzysta z technologii umożliwiającej jego klientom ponowne przeżycie dowolnego wspomnienia z przeszłości. Życie Bannistera komplikuje się, gdy na jego drodze staje piękna, nowa klientka, Mae (Rebecca Ferguson).
„Myślałam, że scenariusz „Reminiscencji” będzie cieszył się większym zainteresowaniem studiów filmowych, gdy roześlę go do nich pod męskim pseudonimem. Ostatecznie nie zdecydowałam się na to, co nie zmienia faktu, że w mojej karierze spotkałam się z wieloma wyrazami uprzedzenia i stronniczości pod swoim adresem” – mówi Lisa Joy w wywiadzie dla „The Independent”.
Po sukcesie serialu „Westworld”, scenariusz „Reminiscencji” cieszył się dużym powodzeniem, a o prawa do jego ekranizacji walczyło kilka studiów filmowych. Jak wspomina Joy, wiele razy pod swoim adresem słyszała wtedy, że posiadła umiejętność „pisania mężczyzn”. „Często słyszy się tego typu „komplementy” sprowadzające się do tego, że zdaniem je wygłaszających, kobiety rzadko posiadają umiejętność pisania męskich postaci. Odpowiadałam z przekąsem: „A dlaczego? Bo tak trudno wyobrazić sobie kobiecie te wzniosłe wyżyny inteligencji i głębi?” – opowiada w wywiadzie Joy. Zauważa, że mężczyźni czytający scenariusz „Reminiscencji” byli zaszokowani tym, że kobieta napisała scenariusz mrocznego filmu pełnego akcji i przemocy. „Mówiłam im wprost, że tego nie rozumiem. Mężczyźni cały czas piszą postaci kobiet, więc czemu kobieta nie mogłaby napisać mężczyzny? Zawsze proponowano mi pisanie scenariuszy komedii albo projektów o wróżkach. Tymczasem spójrzcie, czego dokonałam i w czym jestem dobra! Dużo zostało jeszcze do udowodnienia, a z niektórymi przekonaniami ciężko jest walczyć”.
Scenarzystka opowiedziała również o swoich początkach w branży. Jak wspomina, często była jedyną kobietą w ekipach scenarzystów tworzących seriale. Jednak prawdziwym wyzwaniem była praca w trakcie ciąży. „Ciężko było mi znaleźć pracę z dużym brzuchem. Głównie dlatego, że z powodu telewizyjnych harmonogramów, producenci bali się, że będę musiała odejść w trakcie pisania” – mówi. Ponieważ wcześniej zdążyła się zorientować, że w środowisku filmowym panuje silny patriarchat, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. „Naprawdę chciałam pracować, a takie odrzucenia były wspaniałą okazją, bo mogłam pisać, co chciałam. Nie musiałam słuchać innych. „Reminiscencję” i „Westworld” napisałam mniej więcej w tym samym czasie, było to więc bardzo owocne i wypełnione porannymi mdłościami, dziewięć miesięcy” – śmieje się Joy.
(PAP Life)
kal/ moc/