W piątek w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów). Dzięki rozporządzeniu wzrosną także uposażenia parlamentarzystów, ponieważ - zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat), ustalonego na podstawie rozporządzenia prezydenta. Premier i marszałkowie będą zarabiać ponad 20 tys. zł miesięcznie, a posłowie i senatorowie zamiast 8016,07 zł, mają otrzymywać ok. 12,5 tys. zł.

W poniedziałek z kolei PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy, która ma podnieść wynagrodzenie prezydenta RP oraz samorządowców.

Przeciwko planowanym podwyżkom jest Koalicja Obywatelska, która złożyła w poniedziałek w Sejmie projekt mający na celu zablokowanie wzrostu wynagrodzeń polityków. Projekt to efekt poniedziałkowego spotkania władz klubu KO z liderem Platformy Donaldem Tuskiem.

PAP spytała Sawickiego jak ocenia pomysł podniesienia wynagrodzeń polityków. "O podwyżkach dla polityków jestem gotów dyskutować w Sejmie. Niepotrzebnie z tym rozwiązaniem parlament uciekł pod długopis prezydenta. Po 20 latach braku jakiejkolwiek waloryzacji, czas najwyższy o tym rozmawiać niezależnie, czy taka podwyżka miałaby być od przyszłego roku, czy od przyszłej kadencji" - opowiedział poseł PSL.

PAP zapytała też Sawickiego o zgłoszony przez KO projekt ustawy, który ma zablokować planowane podwyżki. "Chce zaapelować do Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, że dziś Tusk w sprawie wynagrodzeń polskich polityków brzmi dokładnie tak samo wiarygodnie, jak w 2015 roku brzmiała premier Beata Szydło (PiS - PAP), która mówiła: +umiar, praca, pokora+. Szydło powtarzała to przez rok i wtedy wyglądało to wiarygodnie, ale dziś już wiemy jak naprawdę to wygląda. Tusk wracając z Europy wezwał - rok temu, a teraz drugi raz - polskich polityków do umiaru w zakresie korzystania z publicznych pieniędzy i wynagradzania swojej pracy, a nie słyszałem, żeby on zrezygnował z części uposażenia europejskiego, które ma" - powiedział poseł.

Podkreślił też, że "chce, żeby o uposażeniach polskich polityków w sposób otwarty dyskutowano w Sejmie, a nie w zacisznych gabinetach Tuska czy premiera". Odnosząc się do projektu złożonego przez KO, Sawicki stwierdził, że ustosunkuje się do niego, jak go przeczyta.

Zapytany o to, czy projekt jego zdaniem znajdzie poparcie w klubie Koalicji Polskiej i w PSL, odpowiedział pytaniem: "Do czego w tej sprawie jest potrzebne poparcie klubu?". Podkreślił, że on jako polityk z 28-letnim stażem może mieć "prawo do własnego głosu". "Polityk powinien mieć kompetencje, wiedzę, doświadczenie i umieć przekonywać do własnych racji, także wewnątrz klubu" - dodał.

We wtorek marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, że w Senacie powstanie zespół ekspercki ds. reformy wynagrodzeń w sektorze publicznym. To reakcja na działania PiS i prezydenta Andrzeja Dudy ws. podwyżek dla osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, parlamentarzystów i samorządowców. Według Grodzkiego podwyżki ustalone przez parlamentarzystów powinny zacząć obowiązywać dopiero od przyszłej kadencji Sejmu (obecna kończy się na jesieni 2023 r.). (PAP)

autor: Krzysztof Kowalczyk

krz/ godl/