"Elektryki" w ogniu, czyli co zrobić na wypadek pożaru? Opolscy strażacy szkolą się w tym zakresie
Jak gasić pożary samochodów elektrycznych? Szkolenia dla strażaków z tego zakresu prowadzone są w salonach samochodowych w Opolu. Jeszcze kilka lat temu poważnych wypadków i pożarów pojazdów na prąd było niewiele, natomiast wraz z rosnącą liczbą tego rodzaju aut rośnie ryzyko, że zdarzenia drogowe zakończą się pożarem albo dojdzie do zwarć w akumulatorach.
Młodszy brygadier Tomasz Śleziak z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej numer II w Opolu podkreśla, że takie pożary wymagają dodatkowej, specjalistycznej wiedzy, ponieważ podczas gaszenia może dojść do porażenia prądem. - Mamy opracowaną przed Komendę Główną Straży Pożarnej procedurę, w której do gaszenia zaleca się system piany sprężonej oraz wodę. Ale ze względu, że źródłem energii jest bateria litowo-jonowa, to musimy być ostrożni, dlatego strażakom potrzebna jest wiedza, gdzie przed rozpoczęciem gaszenia należy odłączyć źródło napięcia z akumulatora.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku kierowców. Tomasz Śleziak radzi użytkownikom takich pojazdów, że jeśli zobaczą dym, powinni jak najszybciej wezwać straż, ponieważ samodzielnie nie dadzą rady ugasić takiego pożaru. - W "elektryku" bateria może się zapalić i spowodować dalszy rozwój pożaru, a wiadomo, że samochód naszpikowany jest różnego rodzaju piankami z tworzywa sztucznego. Na zachodzie Europy pojawiły się ostrzeżenia, że taki samochód może się zapalić nawet po ugaszeniu, dlatego wsadzają je do specjalnego kontenera, w którym zalewają wodą, czyli topią taki pojazd - dodaje Tomasz Śleziak.
Dodajmy, że w Belgii, gdzie pojazdy elektryczne częściej pojawiają się ulicach strażacy zaproponowali, by "elektryki" nie mogły być zostawiane na parkingach podziemnych. Problemem mają być tlenki metalu, które powstają podczas pożarów aut elektrycznych.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku kierowców. Tomasz Śleziak radzi użytkownikom takich pojazdów, że jeśli zobaczą dym, powinni jak najszybciej wezwać straż, ponieważ samodzielnie nie dadzą rady ugasić takiego pożaru. - W "elektryku" bateria może się zapalić i spowodować dalszy rozwój pożaru, a wiadomo, że samochód naszpikowany jest różnego rodzaju piankami z tworzywa sztucznego. Na zachodzie Europy pojawiły się ostrzeżenia, że taki samochód może się zapalić nawet po ugaszeniu, dlatego wsadzają je do specjalnego kontenera, w którym zalewają wodą, czyli topią taki pojazd - dodaje Tomasz Śleziak.
Dodajmy, że w Belgii, gdzie pojazdy elektryczne częściej pojawiają się ulicach strażacy zaproponowali, by "elektryki" nie mogły być zostawiane na parkingach podziemnych. Problemem mają być tlenki metalu, które powstają podczas pożarów aut elektrycznych.