Pikieta opolskich rolników przed urzędem wojewódzkim. Protestowali przeciwko "Piątce dla zwierząt"
Wycie syren, symboliczna trumna i kilkadziesiąt osób transparentami i flagami. Tak wyglądał protest hodowców drobiu i wołowiny przed urzędem wojewódzkim w Opolu. Rolnicy po raz kolejny sprzeciwiają się tzw. piątce dla zwierząt, którą w tej chwili zajmuje się senat. Uczestnicy pikiety zwracali uwagę, że ustawa, która m.in. ma ograniczyć ubój rytualny doprowadzi do upadku hodowli drobiu i wołowiny w kraju. Rolników nie przekonały obietnice, że otrzymają odszkodowania za zmianę rodzaju produkcji.
- Żadne zapowiedzi rekompensat nas nie interesują. Co mamy zrobić w miejscu obiektów do hodowli, stworzyć dyskoteki? - mówił do zebranych Andrzej Sieradzki. Prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj podkreślał: - Nam się zabiera podłogę spod nóg, ponieważ po wielu latach inwestowania, ktoś podejmuje decyzję i bez konsultacji wprowadza projekt ustawy.
Zebrani zwracali najczęściej uwagę, że nowe przepisy ograniczą rentowność hodowli. - My akurat nie sprzedajemy drobiu na rynki wschodnie, ale obawiamy się tego, że ta ustawa doprowadzi do nadpodaży i spadku cen mięsa - argumentował Mateusz Wocka z Opola, który zajmuje się hodowlą drobiu.
Wicemarszałek Antoni Konopka, który pojawił się na pikiecie, przyznał, że według ostatnich zapowiedzi rolnicy mogą liczyć na odszkodowania, jednak pozostaje pytanie, z czyich pieniędzy będą pochodziły? - Przecież przy tej ustawie można było zaproponować 10-letni okres przechodzenia, tak jak w innych krajach - mówił samorządowiec. - Przecież, jeśli my zmniejszymy naszą produkcję, to ktoś wejdzie na ten rynek.
Prezes Opolskiego Związku Hodowców Bydła Martin Ziaja podkreślił, że Polska obecnie w wołowinę jest samowystarczalna na poziomie 600 procent, czyli upraszczając, jedna sztuka trafia na nasz rynek, a 5 na eksport. Z tej piątki od 2 do 3 sztuk kupują Arabowie i Żydzi. Hodowca dodał, że jeżeli ustawa ograniczy eksport, to co mamy zrobić z młodymi bykami ras mlecznych. Zwykle trafiały do rzeźni, a teraz kto je będzie chciał?
Podczas pikiety pytaliśmy o kwestię cierpień zwierząt zabijanych metodą rytualną. - To nieprawda, że te zwierzęta bardziej cierpią - stwierdził prezes OZHB. - Obecnie obój rytualny został doprowadzony do perfekcji. Urządzenia, którymi to wykonujemy, pozwalają na uśmiercanie bez cierpienia. Chciałbym też obrońców zwierząt zapytać, czym różni się zabijanie szczurów, czy myszy od zabijania bydła i drobiu. Przecież szczur należy do najbardziej inteligentnych ssaków, a metody ich zabijania są wyjątkowo niehumanitarne. Mimo to jakoś nikt się tym nie przejmuje - zwracał uwagę Martin Ziaja.
W Senacie trwają prace nad nowelizacją prawa o ochronie zwierząt, która wprowadza ograniczenie uboju rytualnego i zakaz hodowli zwierząt na futra. Ustawa - po pracach w komisjach - trafi na jutrzejsze(12.10) posiedzenie plenarne Senatu. Potem zostanie odesłana do Sejmu, a jeśli ją uchwali - do prezydenta. Prezydent - jak twierdzi Krzysztof Szczerski - nie będzie się spieszył z podpisaniem ustawy, ponieważ rozmawia z zainteresowanymi stronami
Zebrani zwracali najczęściej uwagę, że nowe przepisy ograniczą rentowność hodowli. - My akurat nie sprzedajemy drobiu na rynki wschodnie, ale obawiamy się tego, że ta ustawa doprowadzi do nadpodaży i spadku cen mięsa - argumentował Mateusz Wocka z Opola, który zajmuje się hodowlą drobiu.
Wicemarszałek Antoni Konopka, który pojawił się na pikiecie, przyznał, że według ostatnich zapowiedzi rolnicy mogą liczyć na odszkodowania, jednak pozostaje pytanie, z czyich pieniędzy będą pochodziły? - Przecież przy tej ustawie można było zaproponować 10-letni okres przechodzenia, tak jak w innych krajach - mówił samorządowiec. - Przecież, jeśli my zmniejszymy naszą produkcję, to ktoś wejdzie na ten rynek.
Prezes Opolskiego Związku Hodowców Bydła Martin Ziaja podkreślił, że Polska obecnie w wołowinę jest samowystarczalna na poziomie 600 procent, czyli upraszczając, jedna sztuka trafia na nasz rynek, a 5 na eksport. Z tej piątki od 2 do 3 sztuk kupują Arabowie i Żydzi. Hodowca dodał, że jeżeli ustawa ograniczy eksport, to co mamy zrobić z młodymi bykami ras mlecznych. Zwykle trafiały do rzeźni, a teraz kto je będzie chciał?
Podczas pikiety pytaliśmy o kwestię cierpień zwierząt zabijanych metodą rytualną. - To nieprawda, że te zwierzęta bardziej cierpią - stwierdził prezes OZHB. - Obecnie obój rytualny został doprowadzony do perfekcji. Urządzenia, którymi to wykonujemy, pozwalają na uśmiercanie bez cierpienia. Chciałbym też obrońców zwierząt zapytać, czym różni się zabijanie szczurów, czy myszy od zabijania bydła i drobiu. Przecież szczur należy do najbardziej inteligentnych ssaków, a metody ich zabijania są wyjątkowo niehumanitarne. Mimo to jakoś nikt się tym nie przejmuje - zwracał uwagę Martin Ziaja.
W Senacie trwają prace nad nowelizacją prawa o ochronie zwierząt, która wprowadza ograniczenie uboju rytualnego i zakaz hodowli zwierząt na futra. Ustawa - po pracach w komisjach - trafi na jutrzejsze(12.10) posiedzenie plenarne Senatu. Potem zostanie odesłana do Sejmu, a jeśli ją uchwali - do prezydenta. Prezydent - jak twierdzi Krzysztof Szczerski - nie będzie się spieszył z podpisaniem ustawy, ponieważ rozmawia z zainteresowanymi stronami