Problemy hodowców z pogodą. Karpi nie zabraknie, ale ryba może być mniejsza
Pogoda nie sprzyja opolskim hodowcom karpia. Zbyt wysokie temperatury na początku kwietnia i zbyt niskie w maju spowodowały, że opóźniony został cykl produkcyjny ryb.
- Nie byłoby, gdzie wpuszczać wylęgu - tłumaczy Krzysztof Żmuda z Gospodarstwa Rybackiego Niemodlin. - W tej chwili te ryby już mamy wytarte, ale jest stosunkowo zimno i mamy opóźnienie produkcyjne około dwóch tygodni. Jeśli chodzi o karpia, to jest stosunkowo dużo. Ten okres produkcyjny przyrostu, obojętnie, czy to jest w pierwszym, drugim, czy trzecim roku, to każdy tydzień się liczy. Bo ryby rosną nam od maja do końca sierpnia.
Ostatnie opady spowodowały, że podniósł się poziom wody w stawach. To dla niemodlińskiego gospodarstwa kluczowe, ponieważ w 90 proc. zasilane jest wodą opadową.
- Ale to i tak nie wystarczyło na nadrobienie braków z ostatnich lat, które były bardzo suche - mówi Żmuda. - Przez ostatnie dwa lata był cały czas okres suszy i tej wody mieliśmy potężne niedobory. W dalszym ciągu ten poziom wód gruntowych nie uzupełnił się. W tej chwili, gdzie powinny być stawy w pełni zalane, to mamy 50 proc. wody.
Hodowcy uspokajają, że karpia nie zabraknie na naszych stołach. Najprawdopodobniej ryby będą jednak nieco mniejsze.
Dodajmy, że niemodlińskie gospodarstwo produkuje rocznie około 350 ton.