Dramatyczne zwycięstwo Weegree AZS Politechniki Opolskiej. Wicelider pokonany
Weegree AZS Politechniki Opolskiej wygrał z Rawlplugiem Sokołem Łańcut w ramach 23. kolejki Suzuki 1. Ligi koszykówki mężczyzn 83:81 (21:21, 23:22, 24:16, 15:22). ''Akademicy'' dzięki wygranej awansowali na 4. miejsce w tabeli i tracą już tylko 2 pkt. do lidera rozgrywek Górnika Wałbrzych
Weegree AZS Politechniki Opolskiej do spotkania z wiceliderem przystąpił zmobilizowany pechową porażką we Wrocławiu i choć to Sokół Łańcut rozpoczął to spotkanie od mocnego uderzenia, to zawodnicy Kamila Sadowskiego nie odpuszczali na krok swojego rywala w pierwszej kwarcie tego spotkania. Na 14 sekund przed końcową syreną za 3 pkt rzucił Michał Jodłowski i po pierwszych 10 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 21:21.
Na początku drugiej części gry to gospodarze narzucili swoje warunki, obejmując nawet pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu 30:27. Zawodnicy wymieniali się celnymi rzutami do kosza, jednak to Weegree AZS utrzymywał minimalne prowadzenie w tym spotkaniu.
Dopiero celny lay up Patryka Wilka i rzut za 3 pkt Dominika Rutkowskiego pozwoliły odskoczyć akademikom odskoczyć 44:36. Przewaga utrzymała się jedynie przez chwilę, bo przed końcem kwarty goście zdołali odrobić 7 punktów i po pierwszej połowie gospodarze prowadzili tylko 44:43.
Fenomenalnie rozpoczęli drugą część spotkania akademicy z Opola. Celne rzuty pozwoliły ponownie osiągnąć 5 pkt. przewagę. ''Akademicy'' grali dobrze w defensywie i na koniec 3. kwarty wypracowali 9-punktowe prowadzenie.
Goście nie mieli zamiaru odpuszczać tego spotkania i w ostatniej kwarcie wzięli się ostro do pracy. Poprawili skuteczność, co doprowadziło do odrobienia start i wyjścia w końcówce meczu na prowadzenie.
Nadzieję w serca kibiców wlał Paweł Krefft, który najpierw zebrał piłkę, a później na 1min przed końcem doprowadził do wyrównania 81:81 celnym rzutem za 3 pkt. W ostatnich sekundach Szymon Kiwilsza i Dominik Rutkowski dołożyli po jednym rzucie osobistym i to Weegree wygrało całe spotkanie 83:81.
Tak całe spotkanie podsumował trener gospodarzy Kamil Sadowski. - Koniec końców, daliśmy radę. Jestem bardzo szczęśliwy. Drużyna z Łańcuta rzuciła nam 7 ''trójek'' na 28%. To nie jest tak do końca, że oni nie trafiali. My byliśmy cały czas tak agresywni, że wymuszaliśmy pewne rzeczy i bardzo się cieszę. Mówię, obroniliśmy swoją halę, wiemy, że gonią drużyny z tyłu, a my dzisiaj nie daliśmy ''odetchnąć'' dzisiaj sobie i jest OK.
Na początku drugiej części gry to gospodarze narzucili swoje warunki, obejmując nawet pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu 30:27. Zawodnicy wymieniali się celnymi rzutami do kosza, jednak to Weegree AZS utrzymywał minimalne prowadzenie w tym spotkaniu.
Dopiero celny lay up Patryka Wilka i rzut za 3 pkt Dominika Rutkowskiego pozwoliły odskoczyć akademikom odskoczyć 44:36. Przewaga utrzymała się jedynie przez chwilę, bo przed końcem kwarty goście zdołali odrobić 7 punktów i po pierwszej połowie gospodarze prowadzili tylko 44:43.
Fenomenalnie rozpoczęli drugą część spotkania akademicy z Opola. Celne rzuty pozwoliły ponownie osiągnąć 5 pkt. przewagę. ''Akademicy'' grali dobrze w defensywie i na koniec 3. kwarty wypracowali 9-punktowe prowadzenie.
Goście nie mieli zamiaru odpuszczać tego spotkania i w ostatniej kwarcie wzięli się ostro do pracy. Poprawili skuteczność, co doprowadziło do odrobienia start i wyjścia w końcówce meczu na prowadzenie.
Nadzieję w serca kibiców wlał Paweł Krefft, który najpierw zebrał piłkę, a później na 1min przed końcem doprowadził do wyrównania 81:81 celnym rzutem za 3 pkt. W ostatnich sekundach Szymon Kiwilsza i Dominik Rutkowski dołożyli po jednym rzucie osobistym i to Weegree wygrało całe spotkanie 83:81.
Tak całe spotkanie podsumował trener gospodarzy Kamil Sadowski. - Koniec końców, daliśmy radę. Jestem bardzo szczęśliwy. Drużyna z Łańcuta rzuciła nam 7 ''trójek'' na 28%. To nie jest tak do końca, że oni nie trafiali. My byliśmy cały czas tak agresywni, że wymuszaliśmy pewne rzeczy i bardzo się cieszę. Mówię, obroniliśmy swoją halę, wiemy, że gonią drużyny z tyłu, a my dzisiaj nie daliśmy ''odetchnąć'' dzisiaj sobie i jest OK.