Pierwszy set lepiej rozpoczęły mielczanki, które wyszły na prowadzenie 4:1. Odpowiedź Uni jest natychmiastowa i za chwilę mamy remis 5:5. Później do stanu 9:9 gra toczy się punkt za punkt. Niestety w tym momencie coś się zacięło w grze opolskiej drużyny, co skrzętnie wykorzystują rywalki i odskakują na 16:10. Trener Nicoli Vettorii bierze czas, a po przerwie na żądanie gra opolanek wraca na właściwe tory i nasz zespół doprowadza do remisu 19:19. W końcówce bardziej skuteczne były jednak mielczanki i to one wygrały 25:21.

W drugiej odsłonie role się odwróciły. Opolanki już na początku tej partii zbudowały dużą przewagę punktową (11:5 i 16:10) i nie oddały jej do samego końca. Ostatecznie Uni wygrywa bardzo pewnie 25:20.

Kolejny set dostarczył bardzo dużych emocji. Obie drużyny pokazały wiele efektownych akcji, twardo walczyły o każdy punkt. W decydującej części trzeciej partii opolanki zagrały niemal perfekcyjnie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i wygrały zasłużenie 25:20.

W czwartej partii oglądaliśmy bardzo zaciętą rywalizację do wyniku 11:11. Później grające swoją najlepszą siatkówkę zawodniczki z Opola zdobyły pięć punktów z rzędu. Stal nie rezygnuje i niweluje stary do jednego punktu (19:18). Końcówka to ogromne emocje i jeszcze większe nerwy. Uni wytrzymuje presję, wygrywa 25:21, spotkanie 3:1, a finałową rywalizację w play-off również 3:1. W przyszłym sezonie nasz zespół występować będzie w rozgrywkach TAURON Ligi!

- To było trudne spotkanie, ale tym razem byliśmy znaczni lepsi – mówi Nicola Vettori, trener Uni. - Graliśmy dużo, dużo lepiej. Graliśmy swoją siatkówkę i wygraliśmy. Pracujemy nad tym projektem nie tylko w tym sezonie, nie tylko od dziesięciu miesięcy, ale od trzech lat. Dzisiaj to jest wynik, który oczekiwaliśmy.

Najlepszą zawodniczką ostatniego spotkania finału została wybrana kapitan opolskiej drużyny - Marta Ciesiulewicz

- To są niesamowite emocje. My przyjechałyśmy tutaj z zamiarem, żeby wrócić do Opola ze zwycięstwem i z awansem i tak też się stało. – Jesteśmy przeszczęśliwe. To jest to o co walczyłyśmy przez cały sezon, więc spełniły się nasze marzenia. Koniec sezonu, ale z takim efektem, to aż przyjemnie – dodaje przyjmująca Kinga Stronias.