Lodówki społeczne pomagają potrzebującym. Po świętach są częściej odwiedzane
Rośnie liczba lodówek społecznych ustawianych w miastach i mniejszych miejscowościach, z czego nie tylko po świętach korzystają potrzebujący. O zaletach rozwiązania, które pozwala znacznie ograniczyć marnowanie żywności, rozmawialiśmy z dyrektorem opolskiego oddziału PCK Dawidem Drożdżem.
- Coraz więcej żywności trafia do społecznych lodówek i jest ona wykorzystywana przez potrzebujących, a takie miejsca zdecydowanie spełniają swoją rolę - nie miał wątpliwości w Porannej Rozmowie Radia Opole dyrektor opolskiego oddziału PCK Dawid Drożdż, odnosząc się do tego, jak radzić sobie z nadmiarem jedzenia po świętach.
- Jest z tym zawsze problem. Mieliśmy tyle nie jeść, mieliśmy pofolgować, może niepotrzebnie tyle dań przygotowanych, ale tutaj chyba tak co roku łamiemy tę obietnicę, że tym razem będzie inaczej - mówił yrektor opolskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża Dawid Drożdż.
PCK w Opolu prowadzi dwie lodówki społeczne. Są one ustawione przy ul. Sienkiewicza 2 oraz przy ul. Hubala 10, ale podobne lodówki znajdują się również m.in. w Brzegu, Nysie czy w Zdzieszowicach.
- Dużo więcej żywności trafia do lodówek, sam pomysł jest fantastyczny, bo spełniamy dwie misje - raz nie marnujemy żywności, a dwa pomagamy tym, którzy nie są w tak dobrej sytuacji materialnej, bytowej - wyjaśnił gość Radia Opole.
Wkładając żywność do lodówek społecznych warto pamiętać, by miała ona jak najdłuższy okres przydatności do spożycia.
Ewentualne monitorowanie takich lodówek - choć był taki pomysł - nie jest szczęśliwym rozwiązaniem, gdyż mogłoby to zniechęcić niektórych do korzystania z nich z racji konieczności ujawnienia swojego trudnego położenia, niższego statusu, do czego większość woli się nie przyznawać.
Lodówki społeczne są też coraz częściej ustawiane w mniejszych miejscowościach, gdzie niższy status społeczny jest zwykle bardziej zauważalny i zainteresowanych by wykorzystać pozostawione w nich jedzenie jest więcej.
W ocenie dyrektora opolskiego oddziału PCK, sporo osób decyduje się też na pozostawianie żywności, bo chcą pomagać właśnie w taki bezosobowy osób.
Jak przypomniał dyrektor Dawid Drożdż, w tym roku liczba potrzebujących pomocy z racji powodzi jest jeszcze większa, a produkty żywnościowe, które dla nas nie mają aż tak dużego znaczenia, mogą się okazać innym niezwykle potrzebne.
Opolski PCK pomagał też powodzianom na inne sposoby, przekazując na przykład 50 rodzinom z Lewina Brzeskiego opał, a podobna akcja jest też prowadzona w gminie Głuchołazy. Polski Czerwony Krzyż pomaga też uchodźcom z Ukrainy wyjść z ośrodków zbiorowego zakwaterowania, czyli wynająć mieszkanie i je umeblować, a dla tej właśnie grupy zorganizowano 13 grudnia w Opolu spotkanie wigilijne.