Wiele pszczół uratowanych w powodzi padło. Pszczelarze nadal czekają na odszkodowania
- Jest duża solidarność jeśli chodzi o środowisko pszczelarskie i producentów miodu, ale my już dziś wiemy, że wiele pszczół, które udało się uratować podczas powodzi, dziś już nie żyje - mówi Antoni Ożóg, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu. Przypomnijmy, podczas wrześniowej powodzi wielka woda zabrała 540 pszczelich rodzin razem z ulami.
- Nie możemy dopuścić do tego, żeby w obszarze pszczelarskim została pustynia - dodaje prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu. - Będziemy starali się na wiosnę robić wszystko, aby na te obszary, gdzie straciliśmy najwięcej rodzin pszczelich, pszczoły trafiły. A trafią one nie tylko z Opolszczyzny. My już dziś mamy zapowiedzi wielu organizacji pszczelarskich, jak również osób fizycznych, więc teraz zabiegamy o to, aby te odszkodowania, które zostały wycenione, w końcu pojawiły się. Bo na razie to jest koncert życzeń. Mamy po prostu tylko protokoły zatwierdzone. To nie jest gotówka, za którą pszczelarze mogliby odbudowywać swoje pasieki.
Antoni Ożóg zwraca uwagę, że gdyby nie solidarność środowiska producentów miodu, poszkodowani przez powódź pszczelarze zostaliby praktycznie bez pomocy.