Dym i sadza z kominów piekarni zmorą mieszkańców Paczkowa
- Przez ten dym nie da się normalnie funkcjonować - skarżą się mieszkańcy paczkowskiego rynku. Z takim problemem do redakcji Radia Opole zgłosili się mieszkańcy centrum Paczkowa, którzy narzekają na sadzę i dym wydobywające się z kominów tamtejszych piekarni.
- Wszystko mam w sadzy. Okna nie mogę otworzyć, bo za chwilę mam ją w domu - mówi mieszkanka paczkowskiego rynku, która chce pozostać anonimowa.
- W samym rynku jest piekarnia. Duży komin i z tego nocą, przede wszystkim nocą, wydobywają się straszne smugi dymu. Czarnego dymu takiego, że nie do wytrzymania. Nie można w ogóle otworzyć, przy upałach bardzo dużych chciałoby się spać przy otwartych oknach, a nie ma takiej możliwości, ponieważ ta sadza wpada do środka, do mieszkania, no i to wdychamy.
- Problem zanieczyszczeń na naszym rynku, wydobywających się nie tylko z piekarni, jest nam znany – mówi Artur Rolka, burmistrz Paczkowa.
- Troszeczkę rozkładamy ręce, ze względu na to, że liczne kontrole i próby interwencji ze strony Urzędu Miejskiego w Paczkowie spaliły na panewce, gdyż zarówno jedna, jak i druga piekarnia ma piece, które przechodzą za każdym razem kontrole Urzędu Dozoru Technicznego.
- Funkcjonujemy od dziesięcioleci i nigdy skarg nie było – mówi Agata Bułka, pracownik piekarni. - Nikt nie ma zastrzeżeń do nas. Palimy tylko węglem i drzewem. Nie ma się do czego przyczepić, nie każą nam zamykać. Wręcz przeciwnie, mówią, że wszystko jest w porządku, tak jak powinno być.
Właściciele piekarni podkreślają, że nie stać ich na wymianę pieców na gazowe, ponieważ ich produkcja nie jest masowa i uzyskiwany dochód nie pozwala na tak dużą inwestycję.
- W samym rynku jest piekarnia. Duży komin i z tego nocą, przede wszystkim nocą, wydobywają się straszne smugi dymu. Czarnego dymu takiego, że nie do wytrzymania. Nie można w ogóle otworzyć, przy upałach bardzo dużych chciałoby się spać przy otwartych oknach, a nie ma takiej możliwości, ponieważ ta sadza wpada do środka, do mieszkania, no i to wdychamy.
- Problem zanieczyszczeń na naszym rynku, wydobywających się nie tylko z piekarni, jest nam znany – mówi Artur Rolka, burmistrz Paczkowa.
- Troszeczkę rozkładamy ręce, ze względu na to, że liczne kontrole i próby interwencji ze strony Urzędu Miejskiego w Paczkowie spaliły na panewce, gdyż zarówno jedna, jak i druga piekarnia ma piece, które przechodzą za każdym razem kontrole Urzędu Dozoru Technicznego.
- Funkcjonujemy od dziesięcioleci i nigdy skarg nie było – mówi Agata Bułka, pracownik piekarni. - Nikt nie ma zastrzeżeń do nas. Palimy tylko węglem i drzewem. Nie ma się do czego przyczepić, nie każą nam zamykać. Wręcz przeciwnie, mówią, że wszystko jest w porządku, tak jak powinno być.
Właściciele piekarni podkreślają, że nie stać ich na wymianę pieców na gazowe, ponieważ ich produkcja nie jest masowa i uzyskiwany dochód nie pozwala na tak dużą inwestycję.