Użył atrapy miecza, by wymusić pieniądze. Teraz grozi mu nawet 25 lat więzienia
Przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces 42-letniego Adama B., który miał przemocą wymuszać od swojego kolegi i jego partnerki 10 tysięcy złotych. Mężczyzna miał też spowodować liczne obrażenia ciała u pokrzywdzonych. Zdarzenie miało miejsce w lipcu ubiegłego roku w jednym z brzeskich mieszkań. Oskarżony do zarzucanych czynów nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień.
- Jednocześnie uderzał Radosława pięściami po całym ciele, następnie chwycił za nóż i zadawał nim pokrzywdzonemu ciosy po plecach, klatce piersiowej oraz głowie. Działając w tym samym miejscu i czasie, spowodował uszkodzenie ciała Joanny, w ten sposób, że dwukrotnie kopnął pokrzywdzoną w okolice brzucha i żeber, uderzał ją pięściami, a także szklaną butelką w głowę - mówiła prokurator.
- Tego dnia byłem tam kilka razy. Przychodziłem i wychodziłem. Piliśmy alkohol. Wiedziałem, że mają pieniądze, bo Radzio chwalił się, że sprzedał mieszkanie w Sosnowcu - wcześniejsze wyjaśnienia, złożone przez oskarżonego podczas przesłuchań, przytoczyła z kolei sędzia Magdalena Woźniak.
- Gdy wróciłem do nich z piwem, to mieszkanie było całe we krwi. Radek i jego kobieta krwawili. Oboje mieli liczne rany. Nie potrafię konkretnie opowiedzieć jakie to były rany, ani jakich części ciała. Radek chodził na czworakach, ja mu nawet pomagałem wstać. Ona go przy tym popchnęła i ja, razem z nim, się przewróciłem. Uderzyliśmy się o jakąś szybę - tłumaczył oskarżony.
Mężczyźnie grozi do 25 lat więzienia, bo wcześniej był już karany.