"W naszym fachu nie ma strachu". Dekarze z całego regionu rywalizowali w mistrzostwach w Chudobie [ZDJĘCIA]
Wzięli wiertarki w dłoń i stworzyli dachy. Mowa o dziesięciu dekarzach, którzy dziś (20.08) rywalizowali między sobą o tytuł najlepszego podczas VII Regionalny Zawodów Dekarskich w Chudobie. Ich zadaniem było pokrycie przygotowanej wcześniej konstrukcji blacho-dachówką modułową wraz ze wszystkim akcesoriami, czyli foliami, okapami oraz rynnami. Na wykonanie tego zadania mieli pięć godzin.
- Techniki są różne, ale wszystkie zmierzają w podobnym kierunku. Przede wszystkim chodzi o to, żeby przygotować podłoże w taki sposób, aby na dachu była wentylacja pod pokryciem, pod blachą. Poza tym wykonać w odpowiedni sposób okap, czyli to, co widzimy na dole, te pasy podrynnowe, następnie pas zaczepowy i potem sam profil już blachy na dachu ze wszystkimi obróbkami towarzyszącymi, czyli zamykającymi gąsiorami, koszami.
Jednym z zawodników był Rafał Pielot z Wędryni, który dekarzem jest od 24 lat. Jak podkreślił, zawsze chciał pracować na wysokości. Do wyboru było albo kominiarstwo, albo dekarstwo i wybrał to drugie.
- Wcale tego nie żałuję, od 1998 roku cały czas się tym zajmuję. Niestety dekarzy jest coraz mniej. Wczoraj byłem podpisać z synem umowę w oleskim cechu i pytam się pani, czy jest jeszcze jakiś dekarz, powiedziała, że nie ma nikogo więcej. Jest to zawód na wymarciu. Nie wiem, kto za 20 lat będzie te dachy robił.
- Tym razem mamy mniejsze dachy do zrobienia, ale to nie oznacza, że jest łatwiej, wręcz przeciwnie. Trzeba dużo blach docinać, przycinać - dodaje Piotr Nowak z Chudoby.
- Teraz wykonujemy obróbkę boczną. Później zaczniemy kryć, jakoś to musi iść. Poprzednio robiliśmy tylko dachówkę, ale jak to dach, wszystko trzeba zrobić. To jest kwestia przyzwyczajenia, także wszystko się da. Co takiego jest w dekarstwie? W naszym fachu nie ma strachu.
Dodajmy, że organizatorem zawodów było Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi "Dla Chudoby".