Tomasz Siemoniak w Radiu Opole: Rosja nie ma w swojej mentalności przegrywania wojen
Po 70 dniach wojny w Ukrainie prowadzona konwencjonalnie inwazja nie przynosi oczekiwanych przez Rosję efektów, a ostatnio coraz częściej pojawia się aspekt możliwego wykorzystania przez agresora broni jądrowej. Na ile to realna opcja a na ile jedynie straszak, by nie mieszać się do konfliktu, który "Rosja ma pod kontrolą"?
Na ile realne jest wykorzystanie "opcji jądrowej" przez wojska agresora?
W ocenie byłego wicepremiera broń jądrowa w Ukrainie to jednak na dziś raczej straszak niż realnie rozważana opcja w prowadzonej konwencjonalnie wojnie.
- Póki co to jest kwestia straszenia i pokazywania własnej opinii publicznej, że Rosja jest jądrowym supermocarstwem a propaganda jest budowana na ciągłych zwycięstwach, ale NATO również dysponuje bronią jądrową i Putin musi sobie zdawać sprawę, że akcja będzie rodziła reakcje - powiedział Tomasz Siemoniak.
Były szef MON nie miał wątpliwości, że Rosja nie osiągnęła na dziś, po 70 dniach, swoich celów w Ukrainie i może być tak, że "zraniona duma" Rosji może prowadzić do takich szaleńczych pomysłów, jak wykorzystanie opcji jądrowej, choć mówią o tym przede wszystkim przedstawiciele rosyjskiej propagandy a nie wojskowi.
Tomasz Siemoniak odniósł się też do wsparcia Niemiec dla walczącej Ukrainy.
- Niemcy wolno się zbierały, ale w statystykach pomocy są po Stanach Zjednoczonych na drugim miejscu. Oczywiście nie zabrakło błędów, jak chociażby przekazanie nieodpowiednich hełmów, czy wypowiedzi, iż nie mają rzekomo czego wysłać, co nie budowało autorytetu Niemiec, ale nacisk opinii publicznej sprawił, że będzie chyba tylko lepiej - stwierdził gość Radia Opole.