Jeden z opolskich kierowców zwraca uwagę na różnicę cen: - Na stacji przy Oleskiej tankowałem ON za 8.15, podobnie jest na stacji przy dawnym Realu, natomiast tutaj [przy ul. Sosnkowskiego] jest 7.79. Tak, opłaca się dzisiaj szukać stacji z najniższymi cenami. Ja tak zrobiłem, bo na baku mam około 40 złotych oszczędności - dodaje.

Podobnie o różnicach cen paliw wypowiada się mieszkanka powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego: - U nas są o wiele wyższe ceny. Gaz był w granicach 3.50.

- Jestem przerażony, gdy słyszę, że ceny wzrosną do 10 złotych za litr - mówił naszemu reporterowi kolejny kierowca na stacji paliw na obrzeżach Opola: - Za niedługo bak paliwa będzie kosztował 500 złotych, a niestety dużo jeżdżę, bo rocznie robię około 60 tysięcy kilometrów.

Eksperci są zgodni - sytuacja jest tak dynamiczna, że trudno prognozować, kiedy zobaczymy niższe ceny na "pylonach". Dr Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu przyznaje: - My dzisiaj nie możemy niczego prognozować. Jak jeszcze kilka tygodni temu mówiono, że 6 złotych za litr ON jest barierą nie do przejścia, to dzisiaj mamy sytuacje ekstraordynaryjną, bo z jednej strony gospodarka wychodzi z pandemii, a z drugiej mamy skutki wprowadzonych sankcji.

- Nie za bardzo jesteśmy w stanie sobie poradzić z tym problemem, ponieważ nie mamy złóż jak Stany Zjednoczony czy Wielka Brytania. Europa jest uzależniona od ropy i gazu rosyjskiego. To nie jest też takie proste, że możemy kupić kilka tankowców z Arabii Saudyjskiej i sprawa jest załatwiona, ponieważ ropa dostarczana drogą morską jest droższa niż rosyjska. Pamiętajmy także o tym, że z punktu widzenia Arabii Saudyjskiej, Wenezueli, Kuwejtu, czyli krajów, które posiadają ropę, wysoka cena jest dla nich darem z nieba - uważa Witold Potwora.

Dr Jakub Bogucki z e-petrol.pl również nie ma dobrych wiadomości dla kierowców. - Ceny paliw na naszych stacjach będą rosnąć. Te podwyżki jakiś czas jeszcze potrwają, ponieważ są skorelowane z sytuacją międzynarodową, a ta szybko reaguje na doniesienia, jeśli chodzi o sytuację na Ukrainie.

Zdaniem eksperta rynku paliw podniesienie stóp procentowych celem wzmocnienia złotego przyniesie krótkotrwały efekt, bo źródłem podwyżek są światowe ceny paliw. Tam zwyżki trwają w najlepsze, ponieważ baryłka kosztuje już 130 dolarów, czyli wzrosła do poziomów niewidzianych od prawie 15 lat.

Jakub Bogucki uważa, że zastąpienie ropy rosyjskiej na naszym rynku nie będzie sprawą szybką ani łatwą. - Ropa rosyjska jest w Polsce nie dlatego, że się lubimy tylko dlatego, że jest tania, natomiast myślę, że jej zastąpienie może potrwać miesiące.