O skali zjawiska powiedział biskup Andrzej Czaja podczas wczorajszego (19.02) nabożeństwa w kościele w Białej Nyskiej. Jak wskazywał, dwa postępowania umorzono z powodu śmierci podejrzanego. W czterech przypadkach dochodzenia zakończono ukaraniem - trzech księży wydalono ze stanu kapłańskiego, a jeden odbywa pokutę nałożoną przez Kongregację Nauki Wiary. Dwa postępowania zakończyły się uniewinnieniem, a jedną sprawę przekazano innej diecezji.

Duszpasterz osób pokrzywdzonych w diecezji opolskiej ks. Łukasz Knieć wskazuje, że problemem dla Kościoła jest nie tyle liczba takich zachowań, co wyrządzone w ten sposób cierpienie.

- Nawet gdybyśmy mówili o jednym przypadku takiej krzywdy wyrządzonej dziecku bądź młodemu człowiekowi, to to jest o ten jeden przypadek za dużo, więc ten problem jest dużym problemem i trudnym problemem, dlatego, że chodzi o wielką krzywdę, nawet jeżeli to się stało przed laty - przekonuje.

Duchowny przyznaje, że w ostatnich latach Kościół coraz bardziej otwarcie mówi o tym problemie.

- To jest trudna nauka, którą w Kościele po prostu musieliśmy przejść. Wstyd nam jest w Kościele, że przed laty robiliśmy to inaczej, gorzej, że wiele przypadków było takich, w których źle przyjmowaliśmy, bez zrozumienia, bez wiary tych, którzy taką krzywdę zgłaszali - ubolewa.

Zmiana retoryki prowadzonej przez Kościół może wynikać, zdaniem księdza Łukasza Kniecia, między innymi z większej niż przed laty świadomości istnienia problemu. Nie bez znaczenia jest też rosnąca wrażliwość na krzywdę najsłabszych, którą duchowny określa jako niezbędną do skutecznego głoszenia ewangelii.