Kolejna akcja ratunkowa wodniaków. Na Jeziorze Nyskim 61-letni mężczyzna wypadł z łodzi bez kamizelki
Wodniacy z Nysy uratowali mężczyznę, który wpadł do Jeziora Nyskiego w okolicy Akwa Mariny w Skorochowie.
Zgłoszenie odebrano kilka minut przed 13:00. 61-latek miał wypaść z łodzi bez ubranej kamizelki ratunkowej.
- Natychmiast popłynąłem służbową łodzią we wskazane miejsce i zauważyłem dwóch mężczyzn przy łódce - mówi Jarosław Białochławek, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Nysie.
- Jeden trzymał drugiego, który wypadł z łodzi. Okazało się, że to nasz ratownik wodny, przebywający akurat turystycznie na jeziorze. On usłyszał wołanie o pomoc i wskazania plażowiczów. Doskoczył do tego pana, a dosłownie za moment ja dopłynąłem na miejsce łodzią i wyciągnęliśmy go z wody. Co było przyczyną? Pan źle poruszał się na łodzi, wypadł za burtę i jeszcze zahaczył się o łódkę.
Mężczyźnie nic nie stało się, ale został on przekazany pogotowiu ratunkowemu. Jarosław Białochławek podkreśla, że brak kamizelki ratunkowej to często spotykany błąd na wodzie.
- Natychmiast popłynąłem służbową łodzią we wskazane miejsce i zauważyłem dwóch mężczyzn przy łódce - mówi Jarosław Białochławek, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Nysie.
- Jeden trzymał drugiego, który wypadł z łodzi. Okazało się, że to nasz ratownik wodny, przebywający akurat turystycznie na jeziorze. On usłyszał wołanie o pomoc i wskazania plażowiczów. Doskoczył do tego pana, a dosłownie za moment ja dopłynąłem na miejsce łodzią i wyciągnęliśmy go z wody. Co było przyczyną? Pan źle poruszał się na łodzi, wypadł za burtę i jeszcze zahaczył się o łódkę.
Mężczyźnie nic nie stało się, ale został on przekazany pogotowiu ratunkowemu. Jarosław Białochławek podkreśla, że brak kamizelki ratunkowej to często spotykany błąd na wodzie.