Serwisy wymiany opon świecą pustkami. Pogoda wiosenna, ale kierowcy boją się koronawirusa
Zakłady wulkanizacyjne to kolejna branża licząca straty wobec szerzenia się koronawirusa.
Choć co roku w marcu i kwietniu ustawiają się długie kolejki do wymiany zimowych opon na letnie, teraz klientów praktycznie nie ma. Telefony milczą, mimo że pogoda wskazuje na dobry moment do wizyty u wulkanizatora.
- O naszych problemach świadczy nawet zdecydowanie mniejszy ruch na ulicach - mówi właściciel zakładu wulkanizacyjnego w Opolu.
- Ludzie boją się przyjeżdżać, bo zakazano im wychodzenia z domu. Wiadomo, że opony nie są pierwszą potrzebą do przeżycia - dzisiaj oblegane są sklepy spożywcze, a nie serwisy wymiany opon. W związku z tym oczekujemy pomocy rządowej.
Jeżeli już ktoś dzwoni do serwisu wymiany opon, często pyta o środki ostrożności w obecnej sytuacji epidemiologicznej.
- Ostatnio jeden z klientów dzwonił do mnie, żeby zapytać o nasze środki zapobiegawcze. Wytłumaczyłem temu panu, że mamy preparaty do dezynfekcji, a można wyjść na zewnątrz i poczekać na ławce, zamiast czekać w budynku. Poza tym przyjmujemy wyłącznie klientów umówionych. Nigdy nie ma w zakładzie czy poczekalni więcej niż jednego klienta.
- O naszych problemach świadczy nawet zdecydowanie mniejszy ruch na ulicach - mówi właściciel zakładu wulkanizacyjnego w Opolu.
- Ludzie boją się przyjeżdżać, bo zakazano im wychodzenia z domu. Wiadomo, że opony nie są pierwszą potrzebą do przeżycia - dzisiaj oblegane są sklepy spożywcze, a nie serwisy wymiany opon. W związku z tym oczekujemy pomocy rządowej.
Jeżeli już ktoś dzwoni do serwisu wymiany opon, często pyta o środki ostrożności w obecnej sytuacji epidemiologicznej.
- Ostatnio jeden z klientów dzwonił do mnie, żeby zapytać o nasze środki zapobiegawcze. Wytłumaczyłem temu panu, że mamy preparaty do dezynfekcji, a można wyjść na zewnątrz i poczekać na ławce, zamiast czekać w budynku. Poza tym przyjmujemy wyłącznie klientów umówionych. Nigdy nie ma w zakładzie czy poczekalni więcej niż jednego klienta.