Tymczasowo oddalono widmo zamknięcia brzeskiej interny. "Personel dał nam czas do końca roku na uzupełnienie kadry"
Chociaż nie udało się wzmocnić kadry lekarskiej brzeskiej interny, to po 30 listopada będzie ona nadal funkcjonować, mimo wcześniejszych zapowiedzi jej zamknięcia.
Dyrekcji lecznicy udało się tymczasowo oddalić widmo zawieszenia działalności oddziału wewnętrznego, co w konsekwencji mogłoby spowodować problemy z funkcjonowaniem SOR-u, a przez to całego szpitala. Pozostały na oddziale personel dał władzom placówki nieco więcej czasu na znalezienie kadry mogącej odciążyć sześcioro pracujących na oddziale lekarzy.
- Został nam jakby przedłużony jeszcze czas, możliwość znalezienia zasobów kadrowych do końca roku. Praca oddziału jest do tego czasu ustabilizowana i pewna. Wstrzymaliśmy przyjęcia pacjentów planowych, ale wraca oddział na normalny tryb pracy - wskazuje dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Kamil Dybizbański.
Szpital liczy, że do tego czasu uda się znaleźć brakującego lekarza. Działanie interny jest o tyle istotne, że zabezpiecza ona między innymi funkcjonowanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Gdyby oddział wewnętrzny przestał pracować, lecznicy groziłoby nawet wyprowadzenie z sieci szpitali.
Przypomnijmy, że problemy z obsadą zaczęły się w lecie, kiedy z pracy zrezygnował jeden z medyków, a kolejny przeszedł na zwolnienie lekarskie. Pozostała kadra uznała wówczas, że w takim składzie nie jest w stanie poradzić sobie z większą liczbą obowiązków.
- Został nam jakby przedłużony jeszcze czas, możliwość znalezienia zasobów kadrowych do końca roku. Praca oddziału jest do tego czasu ustabilizowana i pewna. Wstrzymaliśmy przyjęcia pacjentów planowych, ale wraca oddział na normalny tryb pracy - wskazuje dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Kamil Dybizbański.
Szpital liczy, że do tego czasu uda się znaleźć brakującego lekarza. Działanie interny jest o tyle istotne, że zabezpiecza ona między innymi funkcjonowanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Gdyby oddział wewnętrzny przestał pracować, lecznicy groziłoby nawet wyprowadzenie z sieci szpitali.
Przypomnijmy, że problemy z obsadą zaczęły się w lecie, kiedy z pracy zrezygnował jeden z medyków, a kolejny przeszedł na zwolnienie lekarskie. Pozostała kadra uznała wówczas, że w takim składzie nie jest w stanie poradzić sobie z większą liczbą obowiązków.