Centrum Dialogu Obywatelskiego w Opolu wypełniło się etykietami i opakowaniami zapałek. Za nami I giełda filumenistyczna
Miłośnicy i kolekcjonerzy etykiet i opakowań zapałczanych spotkali się w Opolu na I giełdzie filumenistycznej. Pojawiły się m.in. kolekcje roślinne, zwierzęce, etykiety chińskie i rosyjskie. Choć największą popularność to hobby zyskało w latach 70-tych ubiegłego wieku, w tej chwili zainteresowanie filumenistyką się odradza.
Ile są warte prezentowane etykiety lub pudełka po zapałkach? - To przede wszystkim jest wartość kolekcjonerska. Najprostsza odpowiedź brzmi – tyle, ile jest gotów zapłacić sam zainteresowany - mówi Andrzej Kasprzak Dżyberti z Gogolina. - Ojciec od 1945 roku na Ziemiach Odzyskanych był nauczycielem i od marynarzy zbierał pierwsze etykietki, zapałki. To były nasze laptopy, dużo uczyliśmy się o świecie dzięki nim. Zapałki są różne: gabinetowe, kominkowe, tzw. liliputy. Tu mam np. zapałki tzw. szwedzkie królewskie złote. Dawniej przykładowo, kiedy znalazło się gdzieś na wybrzeżu opakowanie po zapałkach, które marynarz wyrzucił, to brało się do kieszeni, biegło do szkoły i szukało na globusie kraju, z którego pochodziły zapałki.
Więcej na temat kolekcji etykiet i pudełek zapałczanych można znaleźć na specjalnie utworzonym blogu poświęconym filumenistom. Tam też znajduje się kalendarz wszystkich giełd.