Miał przemycić 5 ton haszyszu. Prokurator chce 15 lat, obrona uniewinnienia. Oskarżony mówi o zemście białoruskich służb
Kierowanie grupą przestępczą, pranie brudnych pieniędzy i przemyt 5 ton haszyszu z Hiszpanii przez Polskę na Białoruś - za te czyny przed opolskim sądem odpowiada Białorusin z polskim paszportem Siergiej B. W opolskim sądzie okręgowym strony przedstawiły dzisiaj (16.11) swoje żądania względem kary. Prokuratura chce 15 lat więzienia dla Białorusina, jego obrońca żąda uniewinnienia.
- To najwyższy możliwy wymiar kary za to przestępstwo - mówi Tomasz Stelmasiak z prokuratury krajowej. - To jest maksymalny wymiar kary, jaki przewiduje ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Żądamy 15 lat więzienia ze względu na ilość narkotyków - ponad 5 ton haszyszu. Ponadto mowa o wypraniu brudnych pieniędzy w kwotach 350 tysięcy euro i 100 tysięcy dolarów - dodaje prokurator Stelmasiak.
- Wniosek obrony będzie zmierzał do wykazania, że oskarżony jest niewinny - mówi obrońca Siergieja B. Łukasz Wójcik. - Od początku oskarżony nie przyznaje się. Kwestionuje dowody, jakie zostały zgromadzone i przedstawione sądowi wraz z aktem oskarżenia. Na wielu rozprawach przedstawiał swoje stanowisko i dzisiaj je podsumował w mowach końcowych - mówi mecenas Wójcik.
Jak wynika z wcześniejszych wyjaśnień oskarżonego, jest on z wykształcenia prawnikiem, a na Białorusi był doradcą parlamentarzystów, prowadził rozległe interesy. Uważa, że jest to zemsta służb białoruskich za to, że stał się niezależny. Obrona twierdzi, że mężczyzna został pomówiony przez świadków i białoruskie służby. Ponadto podważa wiarygodność materiałów przekazywanych przez białoruski wymiar sprawiedliwości.
- Wniosek obrony będzie zmierzał do wykazania, że oskarżony jest niewinny - mówi obrońca Siergieja B. Łukasz Wójcik. - Od początku oskarżony nie przyznaje się. Kwestionuje dowody, jakie zostały zgromadzone i przedstawione sądowi wraz z aktem oskarżenia. Na wielu rozprawach przedstawiał swoje stanowisko i dzisiaj je podsumował w mowach końcowych - mówi mecenas Wójcik.
Jak wynika z wcześniejszych wyjaśnień oskarżonego, jest on z wykształcenia prawnikiem, a na Białorusi był doradcą parlamentarzystów, prowadził rozległe interesy. Uważa, że jest to zemsta służb białoruskich za to, że stał się niezależny. Obrona twierdzi, że mężczyzna został pomówiony przez świadków i białoruskie służby. Ponadto podważa wiarygodność materiałów przekazywanych przez białoruski wymiar sprawiedliwości.