20 lat po powodzi w Opolu. Stanisław Staniszewski: nie byliśmy dostatecznie przygotowani na to wydarzenie
- Nikt nie chciał nam uwierzyć, mimo, że nasze prognozy był trafne - tak Stanisław Staniszewski, ekspert ds. hydrologii wspomina powódź z 1997 roku.
Do Opola fala powodziowa dotarła 10 lipca około 5 nad ranem. - Nie byliśmy dostatecznie przygotowani na to wydarzenie. Według naszych wyliczeń woda w Opolu miała pojawić się dobę później - wyjaśnia Stanisław Staniszewski. - To rzeczywiście były bardzo dramatyczne dnie i noce. Przelewała się woda nawet przez tory kolejowe na odcinku Opole Główne - Wrocław. Czyli taka była woda. Makabryczne było to, że pod tymi drogami, wiaduktami, które są w ulicy Prószkowskiej, czy w ulicy powyżej koło dworca zachodniego, woda "pozdejmowała" asfalt, bo taka szybkość wody była pod tymi wiaduktami.
Pod wodą znalazła się m.in. wyspa Bolko z zoo, Metalchem oraz Zaodrze. Powódź z 1997 roku określana jest "powodzią tysiąclecia".