"My tu byliśmy, my tu jesteśmy, my tu będziemy" - na Górze św. Anny uczczono 80. rocznicę Wielkiego Zjazdu Polaków Śląska Opolskiego
W ściany Muzeum Czynu Powstańczego wmurowano tablice pamiątkowe. Mają one przypominać o Zjeździe, największej manifestacji polskości na tych ziemiach od czasów plebiscytu i powstań śląskich.
- Przybyło tam około 6 tysięcy działaczy związkowych, działaczy społecznych, gospodarczych, szefów związków kulturalnych i oświatowych i wszelkiego rodzaju działaczy mniejszościowych na Śląsku Opolskim. Było to połączone ze zjazdem młodzieży polskiej ze Śląska Opolskiego, stąd też tak duża liczba uczestników. A wszystko to pod hasłem "My tu byliśmy, my tu jesteśmy, my to będziemy" - co miało dodatkowy wymiar patriotyczny - mówi prof. Masnyk.
Jak przypomniał w "Poglądach i Osądach" prof. Michał Lis z Instytutu Śląskiego, trzy lata przed tym wydarzeniem do władzy doszedł Adolf Hitler i rozpoczęło się "dokręcanie śruby".
- W tym czasie na Opolszczyźnie zorganizowano pierwszy antypolski atak - zlikwidowano większość polskich nazw miejscowości, przekształcając je w niemieckie - tłumaczy prof. Lis.
- Ludność polska czuła się mocno zagrożona. Młodzi działacze od kilku lat zauważali, że centrala berlińska Związku Polaków w Niemczech nie przykłada się do obrony praw tej ludności, bo nie chce zadrażniać stosunków z władzami niemieckimi - dodał nasz ekspert. Zjazd na Górze św. Anny był więc manifestacją jedności Polaków. Stąd przyjęta tam rezolucja.
- W tej rezolucji podkreślono, że Polacy mają, w państwie w którym żyją, wszelkie prawa, które gwarantuje im po pierwsze konstytucja i prawo międzynarodowe. Trzeba też zwrócić uwagę, że zjazd odbywał się na rok przed wygaśnięciem Konwencji Genewskiej, która dotyczyła mniejszości na obszarze plebiscytowym na Górnym Śląsku - czyli niemieckiej po stronie polskiej i polskiej po stronie niemieckiej - mówi prof. Lis.
Jak dodał, zjazd przeszedł do historii ponieważ tam wykuto, przejmując po Żeromskim, hasło "My tu byliśmy, my tu jesteśmy, my tu będziemy".