- Na jednej z posesji, pan od dwóch lat gromadzi śmieci, płyty meblowe z formaldehydem, klejami i ze wszystkimi innymi śmieciami, swoja drogą bardzo toksycznymi substancjami, które szkodzą okolicznym mieszkańcom. Najgorsze, że pali nimi w piecu! Czujemy te toksyny, które się wydostają zwłaszcza zimą i jesienią, kiedy jest okres grzewczy. Ten smog po prostu wisi nad drogą, że czasem nie da się przejechać. Każdy kto przejeżdża ulicą Oświęcimską widzi ogromną w tej chwili hałdę złożoną z płyt meblowych i innych śmieci, niemalże pod dach budynku. Z tego co wiem to kilka osób już interweniowało. Były ekopatrole, ale efekt jest jak widać żaden. Czujemy to na własnych płucach, oskrzelach i oczach. Dusimy się, łzy nam lecą. Próbowaliśmy porozmawiać z samym panem, ale jest to rodzina z problemem alkoholowym, z założona niebieska kartą, także problem jest chyba w tym, że większość ludzi się po prostu boi - mówi jedna z mieszkanek ulicy Oświęcimskej w Opolu.

Mieszkanka ulicy Oświęcimskiej poprosiła o anonimowość, stąd zmiana modulacji głosu.

- To nie są proszę pani odpady! Tutaj palety są, boazerie i tego podobne rzeczy. To jest odpad tartaczny, który ja używam do palenia w centralnym na zimę. Trzeba się przygotować na zimę. No trochę dymu jak tam pójdzie.. wiadomo, dym zawsze jest! A czy jak olej się zapali, czy gaz to jest przyjemny, no też nie. Prócz tego co pani tu widzi to jest wszystko, co trzymam. Może się zdarzyć i tak, że na tych odpadach żywica jakaś się znajdzie. Żeby to zutylizować to gabaryty musza przyjechać i zabrać. Przyjeżdżają, wie pani co dwa miesiące, co dwa i pół miesiąca. Zależy. Teraz będą w lipcu zbierali. Póki co położę to gdzieś na dworze i niech to leży - mówi sąsiad, który składuje odpady.

- Często od nas próbki pobierają z pieca, straż miejską mamy co chwilę. Pobierają próbki i nas powiadamiają czy mają prawo na nas nałożyć karę czy nie. Dwukrotnie już na nas nie nałożyli, bo stwierdzili, że nie mają podstaw, bo nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Nie wiem właśnie, dlaczego sąsiedzi mają z tym problem. W czwartek w ubiegłym tygodniu była znowu straż miejska. Mnie w domu co prawda nie było, ale byli i spisali to niech pokażą notatkę. Rozmawiałam ze strażą i powiedzieli, że nie mają żadnych zastrzeżeń - mówi sąsiadka.

Tematem zajęła się Agnieszka Stefaniak oraz Monika Matuszkiewcz. Cała audycja do posłuchania poniżej.