Kędzierzynianie znów najlepszym zespołem Europy!
Fenomenalny spektakl zakończony wielkim sukcesem! ZAKSA Kędzierzyn-Koźle drugi rok z rzędu wygrała Ligę Mistrzów. W Lublanie ZAKSA pokonała włoski Itas Trentino 3:0.
ZAKSA świetnie weszła w mecz i od początku wyraźnie prowadziła. Itas dwukrotnie odrabiał 4-punktową stratę. To nie zdeprymowało kędzierzynian. W najważniejszym momencie pierwszego seta ZAKSA ze stanu 18:18 wyszła na prowadzenie 20:18. Itas walczył do końca, obronił pierwszą piłkę setową. Drugiej już się nie udało. Przechodzącą piłkę zakończył Aleksander Śliwka. Tym samym premierowa partia finału padła łupem ZAKSY 25:22.
W drugi set lepiej weszli Włosi. Itas uzyskał dwa punkty przewagi, która utrzymała się do stanu 10:8. ZAKSA najpierw dogoniła rywala, a następnie zaczęła sukcesywnie uciekać. Kędzierzynianie w kluczowym momencie wyszli na prowadzenie 20:18, a w samej końcówce zdeklasowali przeciwnika. „Trójkolorowi” w drugim secie zwyciężyli 25:20 i w całym meczu prowadzili 2:0.
Trzeci set to była kwintesencja sportowych emocji. Itas walczył o przedłużenie nadziei, ZAKSA zachowywała się jak wielki mistrz, bo po wygranych pierwszych partiach ani na chwilę nie straciła koncentracji. Prowadzenie kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk. Nikt nie odpuszczał w żadnej akcji. O wszystkim decydowała gra na przewagi, bo ZAKSA najpierw obroniła piłkę setową, a następnie doprowadziła do piłek meczowych. Mecz kędzierzynianom udało się zakończyć dopiero przy siódmym podejściu. Ostatnią akcję spotkania wykonał Kamil Semeniuk i rozpoczął się wielki taniec radości. ZAKSA trzeciego seta zwyciężyła 32:30, a w całym finale 3:0.
- To jest po prostu niezwykłe – mówi rozgrywający ZAKSY Marcin Janusz. – Ja nie mogę uwierzyć. Już mistrzostwo Polski było ogromną dla mnie sprawą. Teraz Liga Mistrzów, to jest naprawdę niesamowite i nie wiem co powiedzieć. Bardzo się cieszę, że trafiłem do tego zespołu i możemy odnosić takie sukcesy. Kluczem w tym finale było to, że mimo ogromnej stawki, presji my zachowujemy spokój. Że nawet w kluczowych akcjach gramy jakby było 0:0.
Kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka mówi o sposobie na Itas.
- Mamy inny styl niż ten, który jest preferowany przez zespoły z ligi włoskiej – zaznacza Śliwka. – Ten styl do końca im nie odpowiada. My tymi nabitkami, kiwkami, sprytną grą jesteśmy w stanie wyprowadzić ich z równowagi. Tak też się stało w Lublanie. Bardzo się cieszymy, że to nasz styl był górą.
- Po wielu zmianach kadrowych wszyscy byli bardzo ostrożni co do naszych możliwości – mówi środkowy ZAKSY Krzysztof Rejno, który w końcówce sezonu zastąpił w pierwszym składzie kontuzjowanego Norberta Hubera. – Wszyscy mówili damy sobie czas, chcemy się ograć. Jednak jak zaczęliśmy w tym roku zdobywać trofea, to nagle zrozumieliśmy, że możemy. Zaczęliśmy grać super siatkówkę. Byłoby głupotą nie wykorzystać takiej okazji. Zrobiliśmy niesamowitą rzecz po raz drugi i mamy Ligę Mistrzów.
„Trójkolorowi” obronili tytuł klubowych mistrzów Europy, który wywalczyli w 2021 roku w Weronie. Wówczas również byli lepsi od Itasu.
W finale pań wygrał VakifBank Stambuł, który pokonał 3:1 ekipę Joanny Wołosz Imoco Conagliano.
W drugi set lepiej weszli Włosi. Itas uzyskał dwa punkty przewagi, która utrzymała się do stanu 10:8. ZAKSA najpierw dogoniła rywala, a następnie zaczęła sukcesywnie uciekać. Kędzierzynianie w kluczowym momencie wyszli na prowadzenie 20:18, a w samej końcówce zdeklasowali przeciwnika. „Trójkolorowi” w drugim secie zwyciężyli 25:20 i w całym meczu prowadzili 2:0.
Trzeci set to była kwintesencja sportowych emocji. Itas walczył o przedłużenie nadziei, ZAKSA zachowywała się jak wielki mistrz, bo po wygranych pierwszych partiach ani na chwilę nie straciła koncentracji. Prowadzenie kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk. Nikt nie odpuszczał w żadnej akcji. O wszystkim decydowała gra na przewagi, bo ZAKSA najpierw obroniła piłkę setową, a następnie doprowadziła do piłek meczowych. Mecz kędzierzynianom udało się zakończyć dopiero przy siódmym podejściu. Ostatnią akcję spotkania wykonał Kamil Semeniuk i rozpoczął się wielki taniec radości. ZAKSA trzeciego seta zwyciężyła 32:30, a w całym finale 3:0.
- To jest po prostu niezwykłe – mówi rozgrywający ZAKSY Marcin Janusz. – Ja nie mogę uwierzyć. Już mistrzostwo Polski było ogromną dla mnie sprawą. Teraz Liga Mistrzów, to jest naprawdę niesamowite i nie wiem co powiedzieć. Bardzo się cieszę, że trafiłem do tego zespołu i możemy odnosić takie sukcesy. Kluczem w tym finale było to, że mimo ogromnej stawki, presji my zachowujemy spokój. Że nawet w kluczowych akcjach gramy jakby było 0:0.
Kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka mówi o sposobie na Itas.
- Mamy inny styl niż ten, który jest preferowany przez zespoły z ligi włoskiej – zaznacza Śliwka. – Ten styl do końca im nie odpowiada. My tymi nabitkami, kiwkami, sprytną grą jesteśmy w stanie wyprowadzić ich z równowagi. Tak też się stało w Lublanie. Bardzo się cieszymy, że to nasz styl był górą.
- Po wielu zmianach kadrowych wszyscy byli bardzo ostrożni co do naszych możliwości – mówi środkowy ZAKSY Krzysztof Rejno, który w końcówce sezonu zastąpił w pierwszym składzie kontuzjowanego Norberta Hubera. – Wszyscy mówili damy sobie czas, chcemy się ograć. Jednak jak zaczęliśmy w tym roku zdobywać trofea, to nagle zrozumieliśmy, że możemy. Zaczęliśmy grać super siatkówkę. Byłoby głupotą nie wykorzystać takiej okazji. Zrobiliśmy niesamowitą rzecz po raz drugi i mamy Ligę Mistrzów.
„Trójkolorowi” obronili tytuł klubowych mistrzów Europy, który wywalczyli w 2021 roku w Weronie. Wówczas również byli lepsi od Itasu.
W finale pań wygrał VakifBank Stambuł, który pokonał 3:1 ekipę Joanny Wołosz Imoco Conagliano.