Jak inwigilowano Jarosława Chołodeckiego - odc.4.
Przyszli z nakazami internowania. W pierwszych tygodniach stanu wojennego internowanych zostało 98 działaczy z województwa opolskiego. Części udało się wymknąć.
Działacze "Solidarności” domyślali się wówczas, że ich środowisko może być inwigilowane. W mieszkaniach działaczy bezpieczniacy zainstalowali podsłuchy, opozycjonistów opleciono siecią tajnych współpracowników.
- Wówczas nikt nie miał pojęcia o podsłuchu. To wyszło dopiero dzięki aktom z IPN - powiedział Wiesław Ukleja.
Zbigniew Bereszyński, jeden z byłych opozycjonistów, który bada historię opolskiego podziemia wertując tysiące stron akt zgromadzonych w IPN, ustalił, iż Służba Bezpieczeństwa była informowana o zbieraniu się działaczy "Solidarności” w mieszkaniu Jarosława i Krystyny Chołodeckich. Informacji takich dostarczała w szczególności TW „Ala”. "Ala” była sąsiadką Chołodeckich. Oni sami dokładnie wiedzą, o kogo chodzi, gdyż w jednym z raportów pojawił się numer zajmowanego przez kobietę mieszkania. Jarosław Chołodecki był wówczas wiceszefem zarządu regionu NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego. W tegorocznych wyborach parlamentarnych ubiegał się o mandat senatora, ale bez skutku.
TW "Ala” przekazywała informacje, na podstawie których funkcjonariusze SB pisali raporty: "Ob. Chołodecka Krystyna utrzymuje szerokie kontakty z byłymi członkami Prezydium Zarządu Regionu, jak również z innymi osobami, które są wrogo ustosunkowane do polityki realizowanej przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego.”
O tym, kto pojawia się u Chołodeckich, SB informowała również inna sąsiadka: "Po ogłoszeniu stanu wojennego przebywał tam podobny do Jałowieckiego człowiek w kurtce i czapce narciarskiej”.
O spotkaniach opozycjonistów donosił też TW "Franek”, numer ewidencyjny 25930.
W trakcie stanu wojennego, "Franek” był internowany w więzieniu w Nysie, razem z Jarosławem Chołodeckim.
W mieszkaniu opozycjonistów, SB zamontowała także podsłuch. Od tego czasu miała już stałą kontrolę nad poczynaniami opolskiego podziemia solidarnościowego.
Roman Kirstein wspomina, że w swoim mieszkaniu również miał podsłuch zainstalowany przez SB: - Założyli go podczas sprowokowanej rewizji. Domyśliłem się i dlatego u mnie w trakcie spotkań pisało się na kartkach.
Jarosław Chołodecki wyszedł z internatu 25 listopada 1982 r. Wcześniej siedział w więzieniu Uhercach, gdzie dokonał nieprawdopodobnego wyczynu. W trakcie widzenia zamienił się ubraniami z mężczyzną, który do niego przyszedł i opuścił zakład karny. Po jednym dniu wrócił na odwiedziny – do samego siebie. W toalecie znów podmienili się odzieżą i Chołodecki został już za kratami.
Mimo zniesienia stanu wojennego, podsłuch w mieszkaniu Chołodeckich działał dalej. Właściciele mieszkania wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Lokal zajęła siostra Krystyny Chołodeckiej. TW "Ala” nadal stale tam gościła.