Liga NHL - "Nafciarze" się nie poddają
W historii NHL na 211 przypadków, gdy drużyna w serii play off przegrywała 0-3, tylko w czterech udało jej się odwrócić losy rywalizacji i wygrać cztery kolejne spotkania. Raz miało to miejsce w finale - w 1942 roku losy walki o Puchar Stanleya odmienili w ten sposób hokeiści Toronto Maple Leafs, którzy grali z Detroit Red Wings. "Nafciarze" zrobili pierwszy krok, by skopiować ich wyczyn, ale wciąż trzy przed nimi.
Już w czwartej minucie gospodarze objęli prowadzenie, choć grali w liczebnym osłabieniu. Connor Brown po przejęciu krążka przejechał z nimi prawie całe lodowisko i wyłożył jak na tacy Szwedowi Mattiasowi Janmarkowi, który ku radości ponad 18 tysięcy ludzi w hali Rogers Place i sporego tłumu przed nią, z bliska umieścił go w bramce.
Taki początek sprawił, że Oilers nabrali wiatru w żagle, a goście nie mogli się odnaleźć. Tym bardziej, że już w ósmej minucie przegrywali 0:2, gdy Adam Henrique wykończył kolejną kontrę. W 12. min Rosjanin Władimir Tarasienko zmienił pod bramką miejscowych kierunek lotu krążka i zaskoczył Stuarta Skinnera, ale na więcej tego dnia "Panter" nie było stać.
Po pierwszej tercji przegrywały 1:3, w drugiej straciły kolejne trzy gole, a w ostatniej - jeszcze dwa.
Pierwsze trafienie w finale zaliczył Conor McDavid, który popisał się również trzema asystami. Dwa gole uzyskał, a w jednym miał udział Dylan Holloway.
"To tylko jedno zwycięstwo. Nie ma znaczenia, czy strzelisz jedną bramkę, czy osiem. Dalej to tylko jedna wygrana, a nam brakuje jeszcze trzech. Jedziemy teraz na Florydę i musimy zrobić wszystko, by znowu ściągnąć rywali do naszej hali" - powiedział McDavid.
Po stracie piątego gola - to więcej niż w trzech wcześniejszych finałowych potyczkach łącznie - goście zdecydowali się na zmianę bramkarza i Rosjanina Siergieja Bobrowskiego zastąpił Anthony Stolarz, w którego żyłach płynie polska krew.
"Ta sytuacja w zasadzie nie miała nic wspólnego z +Bobem+. To był raczej sygnał alarmowy dla całej ekipy. On wróci na pewno lepszy niż kiedykolwiek, ale my wszyscy musimy sobie uświadomić, że jeszcze nic nie wygraliśmy, że jeszcze daleka droga do końcowego sukcesu" - skomentował skrzydłowy Panthers Matthew Tkachuk.
Założony w 1993 roku klub z Surnise jeszcze nigdy nie zdobył Pucharu Stanleya, a w finale gra po raz trzeci - w 1996 roku "Pantery" uległy w decydującej rozgrywce Colorado Avalanche 0-4, a w poprzednim sezonie przegrały z Vegas Golden Knights 1-4.
Z kolei "Nafciarze" po raz ósmy osiągnęli decydujący etap zmagań o najcenniejsze hokejowe trofeum. Poprzednio grali w finale w 2006 roku, a na szósty triumf czekają od 1990 roku, kiedy byli najlepsi po raz piąty w ciągu siedmiu lat (1984-85, 1987-88, 1990). Pierwsze cztery z tych sukcesów odniosła drużyna, której gwiazdą był legendarny Wayne Gretzky.(PAP)
pp/ wkp/