Jedną z nich, która właśnie w Japonii na stałe wpisała się do olimpijskich kronik, była amerykańska lekkoatletka Alysson Felix.

Debiutowała w igrzyskach 17 lat wcześniej w Atenach, gdy premierowy start w wieku niespełna 19 lat okrasiła srebrem w biegu na 200 m. Cztery lata później w Pekinie po raz pierwszy stanęła na najwyższym stopniu podium w sztafecie 4x400 m, a potem do listy sukcesów regularnie dopisywała kolejne. Z medalami wracała z pięciu igrzysk, co udało się tylko trzem lekkoatletom.

Już w Rio de Janeiro w 2016 przeszła do historii zostając pierwszą lekkoatletką, która najpierw wywalczyła piąte, a później szóste olimpijskie złoto. Siódme dołożyła w Tokio, gdzie była wśród triumfatorek sztafety 4x400 m, a łącznie uzbierała 11 medali (także trzy srebra i brąz). Wśród przedstawicieli "królowej sportu" z USA zdystansowała Carla Lewisa z 10 medalami, choć on dziewięć miał z najcenniejszego kruszcu, a jedynym lekkoatletą, który ma bardziej imponujący dorobek z igrzysk, jest legendarny fiński biegacz długodystansowy Paavo Nurmi - dziewięć złotych i trzy srebrne.

"To była wyjątkowa chwila. Myślę, gdy kiedyś spojrzę na swoją karierę z dystansu, to nie będę miała się czego wstydzić" - powiedziała Felix.

Amerykanka, która wywalczyła też 13 złotych, a łącznie 19 medali mistrzostw świata, w 2018 roku urodziła córeczkę Camryn. Dziecko było wcześniakiem i długo walczono o jej życie oraz zdrowie. Później zawodniczka długo dochodziła do siebie po cesarskim cięciu.

"Taki powrót do normalności odbywa się powoli, ale mam nadzieję, że wiele matek zobaczy we mnie inspirację" - mówiła rozpoczynając przygotowania do Tokio.

Karierę zakończyła startem w mistrzostwach świata w Eugene w 2022 roku. Jej ostatni bieg w wyjątkowy sposób uczcił internetowy gigant Google - po wpisaniu w wyszukiwarkę jej nazwiska pojawiała się okolicznościowa animacja przedstawiająca Felix najpierw jako biegaczkę, a później matkę, która uśmiechnięta stoi na podium trzymając na rękach córkę. "Olimpijczyk. Matka. Rzecznik" - głosił podpis nawiązujący do jej osiągnięć lekkoatletycznych, macierzyństwa oraz sukcesów w walce o równouprawnienie w sporcie i nie tylko.

"Chcę, by kobiety nie musiały wybierać między życiem zawodowym a rodziną" - przyznała Felix, która w przeszłości zerwała umowę z producentem sprzętu sportowego, gdy ten z racji ciąży zaproponował jej niższe wynagrodzenie.

"Lekkoatletyka i społeczeństwo wiele jej zawdzięczają" - przyznał szef światowej federacji (World Athletics) Sebastian Coe.

Olimpijską przygodę Felix kontynuuje w innej roli - w lipcu 2022 została wybrana do Komisji Zawodniczej MKOl.

Amerykanka w końcówce kariery biegała na jedno okrążenie, a aż 65 pokonała ich w czasie tokijskich zawodów Sifan Hassan. Pochodząca z Etiopii Holenderka przebiegła w sumie 24,5 km, a ta olimpijska odyseja dała jej trzy medale. Gdy dotarła do mety ostatniego startu miała czarno przed oczami, nie była w stanie ruszyć głową i zaczęła wymiotować.

"Końcowe metry to była męczarnia. Źle widziałam, zastanawiałam się, dlaczego przesunęli linię mety. Na szczęście nogi wytrzymały i dobiegłam. W takim stanie jak dziś jednak nigdy nie byłam. Wiedziałam, że wygrałam, ale... niewiele więcej" - powiedziała po triumfie w biegu na 10 000 m, ale gdy doszła do siebie wykonała jeszcze tradycyjną rundę honorową.

Był to jej szósty i najdłuższy bieg w Tokio. Poza tym ówczesna 28-latka trzykrotnie startowała na 1500 m, co przyniosło jej brązowy medal, i dwa razy pokonała 5000 m, również wygrywając finał.

Wcześniej trzema medalami w konkurencjach indywidualnych w jednych igrzyskach mogła się z lekkoatletek pochwalić tylko inna Holenderka - Fanny Blankers-Koen. Ale ona w 1948 roku startowała na 100, 200 metrów i 80 przez płotki. Dlatego Hassan bardziej można porównywać do legendarnego Emila Zatopka. Długodystansowiec nazywany "czeską lokomotywą" w 1952 roku w Helsinkach wygrał biegi na 5000, 10 000 metrów oraz... maraton.

Na olimpijskiej pływalni sukcesy święcił Caeleb Dressel. Amerykanin w Tokio wywalczył pięć złotych medali, a łącznie ma siedem. Wyłącznie z najcenniejszego kruszcu.

Wynikająca z tego sława nie do końca przypadła mu jednak do gustu. "Nie chcę, by te medale zmieniły moje życie, bo podobało mi się to, które wiodłem przed igrzyskami. Jeśli mam być szczery, sport był o wiele fajniejszy wtedy, gdy nikt nie znał mojego imienia" - przyznał Dressel.

Większym dorobkiem medalowym, o trzy srebra, może się pochwalić jego rodaczka Katie Ledecky.

Mająca czeskie korzenie zawodniczka niedawno napisała swoje wspomnienia, a osnową książki był dziennik, który zaczęła prowadzić w wieku 14 lat. Jak zdradziła, nigdy nie sądziła, że stanie się ikoną światowego sportu i... napisze autobiografię.

"Nie wyobrażałam sobie nigdy, że będę startować w igrzyskach, że osiągnę taki poziom, ale też tego, że napiszę książkę o swojej nieprawdopodobnej karierze" - przyznała 21-krotna medalistka mistrzostw świata, która pod tym względem ustępuje jedynie wielkiemu Phelpsowi.

Do Ledecky należą rekordy świata na 800 i 1500 m. W obu tych konkurencjach triumfowała w Tokio, a na krótszym z dystansów w igrzyskach jest niepokonana od 2012 roku.

W maju tego roku Joe Biden uhonorował ją najwyższym cywilnym odznaczeniem państwowym w USA - Prezydenckim Medalem Wolności.(PAP)

pp/ co/