Chiny/ Rzecznik MSZ zarzuca Bidenowi hipokryzję po tym, jak określił Chiny jako "ksenofobiczne"
"Mają populację, w której więcej osób jest na emeryturze niż pracuje. Niczego nie importują. Są ksenofobiczni - nikt inny (tam) nie przyjeżdża. Mają prawdziwe problemy" – powiedział w środę Biden o Chinach, zwracając się do związkowców przemysłu stalowego podczas wizyty w Pittsburghu.
"Chciałbym zapytać, czy w tych uwagach strona amerykańska mówi o Chinach czy o samych Stanach Zjednoczonych?" – odpowiedział na codziennym briefingu rzecznik MSZ Lin Jian, poproszony o komentarz do słów Bidena.
Amerykański prezydent zarzucił również Pekinowi stosowanie nieuczciwych praktyk handlowych i subsydiowanie nadmiernej produkcji stali w chińskich zakładach, która potem jest eksportowana na zachodnie rynki po cenach dumpingowych.
"Jeśli te nieuczciwe praktyki zostaną potwierdzone, wezwę ją (Katherine Tai, przedstawicielkę USA ds. handlu) do potrojenia ceł na import stali i aluminium z Chin" – zapowiedział Biden.
W reakcji na te słowa rzecznik chińskiego resortu dyplomacji stwierdził, że "zawsze prosiliśmy USA o szczere poszanowanie zasad uczciwej konkurencji, przestrzeganie zasad Światowej Organizacji Handlu i natychmiastowe położenie kresu protekcjonistycznym działaniom przeciwko Chinom".
"Chiny podejmą wszelkie niezbędne środki w celu ochrony swoich uzasadnionych praw" – podkreślił Lin, nie precyzując charakteru tych środków.
Uwagi Bidena pojawiły się dwa tygodnie po pierwszej rozmowie telefonicznej z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem od listopadowego spotkania twarzą w twarz w obliczu rosnących napięć w kontekście handlu międzynarodowego, sytuacji na Morzu Południowochińskim i rosyjską inwazją na pełną skalę na Ukrainę.(PAP)
krp/ adj/
arch.