Chorwacja/ Prezydent: kilometry płotu na granicy z Węgrami nie zatrzymują imigrantów, wchodzą tam jak do lunaparku
Milanović zauważył, że największym problemem w kwestii wzrostu napływu nielegalnych imigrantów są przemytnicy. "Tysiąc euro grzywny to dla nich nic w porównaniu z ich zarobkami; potrzeba nowych sposobów, by z nimi walczyć" - zaznaczył.
Prezydent oskarżył Serbię oraz Bośnie i Hercegowinę - kraje, z których na terytorium Chorwacji dostają się nielegalni imigranci - o "zwlekanie i niewykonywanie dobrze swojej pracy". "Dopiero poważna i realistyczna obietnica dotycząca przystąpienia do Unii Europejskiej może przekonać je do przyłożenia się do swoich zadań" - wskazał.
Chorwacja znajduje się na tzw. szlaku bałkańskim, wiodącym przez Turcję, Bułgarię, Grecję, Macedonię Północną, Serbię oraz Bośnie i Hercegowinę. Jest to jeden z głównych korytarzy migracyjnych, prowadzących do Unii Europejskiej.
W związku ze wzrostem napływu imigrantów, zmierzających ku UE, rząd Słowenii zdecydował o wprowadzeniu kontroli na granicach z Chorwacją i Węgrami. Komentując tę decyzję, premier Chorwacji Andrej Plenković powiedział, że nie oznacza ona "końca strefy Schengen", jednak zdecydowanie potwierdza istnienie poważnych problemów wewnątrz Wspólnoty.
W październiku parlamentarna komisja polityki wewnętrznej i bezpieczeństwa narodowego Chorwacji oceniła, że "granice kraju są dziurawe jak szwajcarski ser, a premier Andrej Plenković odrzuca pomoc Frontexu, bo wyszedłby na niekompetentnego".
Wiceprzewodniczący komisji Mario Kapulica z partii premiera odrzucił twierdzenie, że rząd nie radzi sobie z sytuacją i wyjaśnił, że chce, aby Frontex znajdował się na granicy z Chorwacją, ale po stronie Bośni i Hercegowiny, skąd przybywa do kraju najwięcej nielegalnych imigrantów.
Liczba przybywających do Chorwacji imigrantów wzrosła w tym roku o 170 proc., a liczba złożonych wniosków o azyl - o 700 proc. (PAP)
jbw/ mal/