Ekstraklasa koszykarzy – trener GTK: do nerwów przywykłem
Gospodarze wygrali jednym punktem, zdobytym dwie sekundy przed końcem przez Malachiego Richardsona z rzutu wolnego. W tym momencie wszyscy kibice obecni w gliwickiej hali oglądali ostatnie akcje na stojąco.
„Nie denerwowałem się przy tych ostatnich rzutach, podszedłem do nich, jak do wcześniejszych. Cały zespół zapracował na wygraną” - ocenił Richardson.
Wykonując drugi rzut chciał trafić w obręcz i kontynuować akcję, tymczasem piłka odbiła się od tablicy i okazję na zmianę wyniku mieli jeszcze rywale.
Kovacik cieszył się, że do następnego meczu pozostało 10 dni, więc jest szansa na wyleczenie kontuzji w zespole.
Rok wcześniej gliwiczanie dopiero w ostatniej kolejce zapewnili sobie utrzymanie w elicie, pokonując u siebie Kinga Szczecin 73:70.
Słowak przejął zespół w styczniu 2022 po 11 porażkach z rzędu. Miał za zadanie pozostać z ekipą w ekstraklasie i z tego zadania się wywiązał, choć końcówka rozgrywek była w klubie bardzo nerwowa.
„Stać nas na wygranie jeszcze jednego meczu w sezonie, a to nam na pewno zagwarantuje utrzymanie. Na zmiany kadrowe nie ma już czasu. Nie ma sensu nikogo ściągać do klubu, zresztą ja wierzę w tych chłopaków. Pokazali już, że potrafią powalczyć z najlepszymi. A co do emocji i nerwów – przyzwyczaiłem się. W kadrze mam to samo” – dodał szkoleniowiec, który równolegle prowadzi kobiecą reprezentację Polski.
Gliwiczanie na początku marca pokonali we własnej hali ówczesnego lidera BM Stal Ostrów Wielkopolski 97:82 (po raz pierwszy w historii), przerwali trwającą trzy miesiące serię porażek, ale do czwartkowego starcia przystępowali z przedostatniej pozycji w tabeli.
„Wiedzieliśmy, jaki ciężar gatunkowy ma to spotkanie dla obu zespołów. W końcówce każdy mógł wygrać, my nie wykorzystaliśmy ostatniej sytuacji, ale wcześniej popełniliśmy błędy, które nie powinny się nam przytrafić. Musimy popracować nad egzekwowaniem pewnych założeń” – dodał trener Sokoła Marek Łukomski.
„To był mecz troszkę o życie. Myślę, że za słabo w niego weszliśmy, za mało agresywnie” – ocenił zawodnik gości Filip Struski.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ co/