Nie powstanie czterogodzinna wersja „Elvisa”. Baz Luhrmann jest już zmęczony tym filmem
„Nie zamykam się na pomysł, by w przyszłości udostępnić inną wersję +Elvisa+. Może być na to sposób. Muszę być jednak bardziej uważny, bo pamiętam, co było, gdy napisałem na Twitterze, że istnieje czterogodzinna wersja tego filmu. Fani stanęli z widłami pod moimi drzwiami i zaczęli skandować, że chcą tej czterogodzinnej wersji” – powiedział Baz Luhrmann w rozmowie z portalem „ScreenRant”.
W tym samym wywiadzie zdradził też, że czterogodzinna wersja, o której wspominał w czerwcu, tak naprawdę nie jest gotowa. „Wszystko sprowadza się do tego, czy studio wyłożyłoby pieniądze na dłuższą wersję. Bo to nie tak, że ja ją mam i wystarczy ją pokazać. Każda minuta postprodukcji kosztuje. To efekty wizualne, stopniowanie, cięcie, dźwięk ADR – wszystko to trzeba zrobić. Nie wystarczy wcisnąć przycisku i czterogodzinny +Elvis+ jest gotowy. Trzeba wrócić do pracy i nad tym przysiąść. Przygotowanie takiej wersji zajęłoby pół roku. I jestem otwarty na coś takiego, ale nie teraz. Jestem już trochę zmęczony” – dodał reżyser.
„Elvis” to jeden bezsprzecznych hitów minionego lata. Świetnie przyjęty na Festiwalu Filmowym w Cannes zarobił potem w kinach na całym świecie 284 miliony dolarów. Tym samym został najbardziej kasowym filmem w dorobku Luhrmanna. Wcześniej to miano nosił „Wielki Gatsby” ze 150 milionami dolarów na koncie.
Po raz pierwszy Luhrmann wspominał o czterogodzinnej wersji „Elvisa” w rozmowie z „Radio Times”. Ujawnił wtedy także, co w niej było. „Znalazło się w niej więcej scen z pierwszą dziewczyną Elvisa, Dixie. Później Presley został złapany w pułapkę i niewiele z tego rozumiał. Mając tak wielką dziurę w sercu, ciągle poszukiwał miłości. I znalazł ją na scenie, ale nigdzie indziej” – tłumaczył twórca. (PAP Life)
kal/ gra/