W czwartek w Poznaniu mistrzowie Polski zmierzą się z Luksemburczykami w pierwszym spotkaniu ostatniej rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji. Oba zespoły mogły już trafić na siebie w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, ale los ich nie skojarzył. 16-krotny mistrz Luksemburga najpierw po dwóch zwycięstwach wyeliminował FK Tirana, ale w drugiej rundzie odpadł z Pjunikiem Erywań. Co ciekawe, F91 Dudelange wygrało na wyjeździe pierwsze spotkanie 1:0, ale Ormianie w rewanżu, mimo że przegrywali 0:1, zwyciężyli 4:1. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy Luksemburczycy nie sprostali Malmoe FF (0:3 i 2:2), ze Szwedami odpadł także poprzedni rywal lechitów – Vikingur Reykjavik.

Fangueiro nie ukrywa, że celem jego zespołu jest awans do fazy grupowej rozgrywek.

"Przed początkiem rywalizacji w Europie rozmawialiśmy z zespołem o naszych celach i chcemy w tym roku awansować do fazy grupowej, czy to Ligi Mistrzów, Ligi Europy, czy Ligi Konferencji. Póki co, ten plan jest cały czas aktualny. I zrobimy wszystko, żeby jutrzejszy mecz był kolejnym krokiem w drodze do realizacji tego celu. W naszych dotychczasowych spotkaniach graliśmy z wymagającymi rywalami, Lech będzie tu jednym z najsilniejszych, lecz zrobimy wszystko, aby zakończyć ten dwumecz sukcesem" – powiedział szkoleniowiec Luksemburczyków na konferencji prasowej.

W rankingu klubowym UEFA F91 Dudelange jest wyżej od Lecha o blisko 80 miejsc, ale Fangueiro uważa, że to zestawienie absolutnie nie stawia jego podopiecznych w roli faworyta.

"W żadnym przypadku nie uważamy się za faworyta. Ta różnica w rankingu między naszą drużyną a Lechem jest dla mnie dużą niespodzianką, bo nawet o tym nie wiedziałem. Spójrzmy jednak na różnicę w budżetach między nami – one są ogromne. My jesteśmy drużyną z niewielkiego kraju, która całkiem nieźle sobie radzi przy niewielkich nakładach finansowych. Natomiast ta różnica w budżetach klubów wcale nie musi znaleźć odbicia na boisku. Już w konfrontacji z Malmoe pokazaliśmy, że potrafimy dobrze grać piłkę" – mówił trener mistrza Luksemburga.

Jak dodał, zna sytuację Lecha w polskiej lidze i wie, że przeżywa on poważny kryzys. Jego zdaniem, w trakcie niektórych meczów w europejskich pucharach mistrz Polski pokazał, że potrafi zdominować rywala.

"Lech ma słaby początek w lidze, ale z drugiej strony w tym zespole gra wielu wartościowych piłkarzy. Dlatego musimy być dobrze przygotowani i nie dać się zdominować rywalom. Zdaję sobie sprawę, że Lech może ma jakieś problemy mentalne i mogę mieć tylko nadzieję, że ta zła passa nadal będzie trwać" - stwierdził portugalski szkoleniowiec, któremu przyjdzie się zmierzyć ze swoimi rodakami. W "Kolejorzu" gra aż czterech piłkarzy z Portugalii - Joao Amaral, Joel Pereira, Pedro Rebocho i Afonso Sousa.

"Dawno temu wyjechałem z Portugalii, od wielu lat mieszkam w Luksemburgu i nie miałem okazji ani ich poznać, ani kiedykolwiek współpracować z tymi zawodnikami. Natomiast to, co zauważyłem w Lechu, że jego siłą nie są indywidualności, ale drużyna" - podkreślił opiekun F91 Dudelange.

Choć stawka czwartkowego meczu jest wysoka, to nie cieszy się ono w Poznaniu zbyt dużym zainteresowaniem. Organizatorzy spodziewają się, że na trybunach zasiądzie raptem kilka tysięcy kibiców, z czego ok. 30-osobowa grupa sympatyków zespołu gości. Początek spotkania zaplanowano na 20.30, a rewanż rozegrany zostanie tydzień później, ale nie w Dudelange, lecz w stolicy kraju na Stade de Luksemburg. (PAP)

autor: Marcin Pawlicki

lic/ cegl/