Amerykański raper podczas koncertu został zraniony wystrzałem z działka pirotechnicznego
Wgląd w to, jak przebiegał incydent z udziałem Lil Durka, daje nagranie na Twitterze, które zamieścił jeden z uczestników koncertu. Podczas wykonywania jednego z utworów 29-latek przechadzał się po krawędzi sceny. W pewnym momencie wystrzeliły działka pirotechniczne z dymem - prosto w twarz rapera. Otumaniony tym muzyk zakrył twarz koszulką i pozostał przed dłuższą chwilę w tej pozie. Muzyka na koncercie ucichła. Raper po krótkiej przerwie postanowił jednak kontynuować swój występ. „Chromolić to, koniec z dymem, zróbmy to” – powiedział do publiczności, po czym wrócił do rapowania.
Dzień później Lil Durk zamieścił na Instagramie post ze zdjęciem, na którym widzimy go siedzącego na szpitalnym łóżku z zakrytym, zabandażowanym okiem. „Z powodu incydentu, który wydarzył się na scenie podczas Lollapalooza w Chicago, zrobię sobie przerwę i skupię się na swoim zdrowiu” – napisał pod fotografią. Dodał, że postanowił dokończyć swój koncert z szacunku dla swoich fanów.
Raper nie doprecyzował, czy wystąpi na swoim najbliższym zakontraktowanym koncercie – 13 sierpnia w Bostonie, ani czy w połowie września rozpocznie swoją trasę koncertową. (PAP Life)
ag/moc/