Rekordzistka świata w podwodnym pływaniu: teraz mogę jeść do woli
Katowiczanka w piątek zakończyła intensywny dwutygodniowy okres startów w mistrzostwach świata federacji CMAS w Belgradzie i AIDA w Burgas. Wygrała zarówno w Serbii, jak i w Bułgarii, uzyskując odległości 210 i 209 metrów. W Burgas była lepsza nawet od mężczyzn. Najlepszy z nich Francuz Guillaume Bourdila uzyskał wynik 193 m.
"Dla mnie uzyskane odległości to żadna niespodzianka, taki był plan minimum. Rekordy były moim celem na ten rok. W marcu przepłynęłam 197 m, potem 202" – dodała zawodniczka.
Pobicie rekordu zajęło jej cztery minuty 35 sekund. Zawody były rozgrywane na 50-metrowych krytych basenach. Uczestnicy startowali w wodzie, płynęli zmodyfikowaną "żabką", z ruchem rąk aż do bioder.
"Po raz drugi w historii MŚ kobieta uzyskała lepszy wynik od mężczyzn. Francuz miał tego dnia gorszy start. Pewnie panom było trochę +łyso+ po tej porażce, ale mi pogratulowali" – śmiała się Kozerska.
Przyznała, że trudno jest na całym dystansie utrzymać jednolite tempo.
"Mięśnie są zmęczone, zwalniamy w miarę pokonywanych metrów, chociaż staramy się płynąć w jednakowym rytmie. To były bardzo wyczerpujące dwa tygodnie, bo startowałam w MŚ dwóch federacji w różnych konkurencjach" – przekazała pływaczka.
Podkreśliła, że nigdy nie wyznacza sobie jakiegoś limitu przed zawodami.
"To zatrzymuje głowę. Myślę, że do granic możliwości ludzkich jest jeszcze daleko. Za pierwszym razem trudno było mi pokonać basen 25-metrowy, teraz przepłynęłam cztery 50-metrowe i... jeszcze kawałek" – tłumaczyła.
Jak zaznaczyła, po zawodach musi wypocząć i zregenerować organizm.
"To był duży wydatek energetyczny. Muszę nadrobić stracone kalorie. My podczas zawodów nie jemy zbyt dużo, a przed startami w ogóle. Po powrocie do domu mogę więc jeść do woli, ile duża pragnie" – podsumowała z uśmiechem rekordzistka.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ pp/