HRE: Założenia programu mieszkania bez wkładu własnego są słuszne
W czwartek 26 maja ruszył rządowy program "Mieszkanie bez wkładu własnego" - ustawa zakłada możliwość wzięcia kredytu hipotecznego przez osoby, które nie mają wkładu własnego wymaganego przez banki.
"Na kredyt bez wkładu własnego można dziś kupić co czwarte mieszkanie wystawione na sprzedaż w miastach wojewódzkich. Teoretycznie jest to całkiem przyzwoity wynik – szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę jak szybko w ostatnim roku rosły ceny mieszkań" - poinformował think-tank Heritage Real Estate (HRE). "Niestety, sytuacja w poszczególnych miastach jest bardzo zróżnicowana" - dodano.
W szczególnie złym położeniu są potencjalni nabywcy w Krakowie, Lublinie czy Szczecinie" - wskazał HRE. Z tych miast "zaledwie kilka procent" ofert mieści się w ustawowych limitach. "Powód jest prosty – wskaźniki publikowane przez tamtejszych wojewodów nie przystają do cen faktycznie płaconych za mieszkania" - wyjaśniono.
"Z grona największych rynków, w najlepszym położeniu są potencjalni kupujący w Poznaniu, gdzie warunki cenowe programu spełnia 28-33 proc. ofert (odpowiednio z rynku pierwotnego i wtórnego) - PAP" - poinformowali analitycy.
HRE przypomniało w jaki sposób ustanawiane są kryteria cenowe. "Limity cen kwalifikujące do wsparcia wyliczane są na podstawie kosztów budowy mieszkań na danym terenie. O tych co pół roku informują wojewodowie. W myśl aktualnych zapisów ustawy średni koszt budowy z dwóch ostatnich obwieszczeń wojewodów podnoszony jest o 20 proc., aby ustalić limit kwalifikujący do programu w przypadku zakupu mieszkań używanych" - napisano. "Natomiast jeżeli w grę wchodzą mieszkania nowe, to limit jest wyższy. W tym przypadku średni koszt stworzenia nowego mieszkania podnosi się bowiem o 30 proc." - uzupełnili autorzy.
W konsekwencji dostępność programu kredytów bez wkładu własnego w niektórych miastach jest "słaba". W związku z tym "na 10 dni przed wejściem w życie ustawy o gwarantowanych kredytach mieszkaniowych rząd zapowiedział podwyżki limitów kwalifikujących do wsparcia" - wskazano w komentarzu.
"Tylko z pozoru planowana zmiana ma być kosmetyczna (mnożniki cen mają być podniesione o 0,1) „ - podkreślił HRE. "Okazuje się bowiem, że jeśli wyższe limity cen działałyby dziś, to do wsparcia kwalifikowałoby się nie co czwarte mieszkanie wystawione dziś na sprzedaż w miastach wojewódzkich, ale około 35-40 proc. oferty" - dodali autorzy.
W najbliższym czasie wyższe limity nie zostaną wprowadzone, ponieważ program już ruszył, a regulująca go ustawa nie daje rządowi możliwości "szybkiego" ich podniesienia. "Z pomocą rozporządzenia można jedynie limity obniżyć" - napisano. "To znaczy, że prawo w tym zakresie należy zmienić ustawą. To wymaga czasu – od co najmniej kilku tygodni do kilku miesięcy" - wyjaśniono. Według HRE ten problem "przeciągnie się aż do 2023" jeżeli rząd "utrzyma determinację, aby program zmienić".
"Przypomnijmy, że program kredytów bez wkładu własnego, to tak naprawdę rozwiązanie w ramach którego beneficjenci otrzymać mogą gwarancję kredytową. Trzeba więc podkreśli z całą mocą, że nie jest to dofinansowanie ze strony rządu" - stwierdził HRE. "Nie ma (...) wątpliwości, że same założenia rządowego programu są słuszne. Jego ważnym zadaniem jest skrócenie nawet o kilka lat drogi do własnego mieszkania" - uważają autorzy.
Zdaniem HRE "rządowy program najpewniej będzie się rozkręcał z czasem. Już za rok, dwa, kiedy zmienią się warunki rynkowe, jego popularność może być zupełnie inna". "Jeszcze do niedawna największym problemem osób myślących o zakupie mieszkania na kredyt był wkład własny, tak dziś jest nim zdolność kredytowa" - podkreślili analitycy.
HRE to think-tank zajmujący się rynkiem nieruchomości. (PAP)
autorka: Ewa Nehring
neh/ drag/