Ekstraklasa piłkarska – trener Wisły Płock: musimy coś udowodnić kibicom
Po dwóch ostatnich spotkaniach, z Bruk Bet Termalicą w Niecieczy (0:1) i z Wartą Poznań w Płocku (0:3), na drużynę wylała się fala hejtu. Szczególnie kibice byli niezadowoleni po porażce w ich obecności, na płockim stadionie.
„Wiadomo, że jesteśmy smutni po meczu, który przegrywamy 0:3, ale trzeba wziąć pod uwagę też stricte piłkarskie aspekty, w których, możemy powiedzieć po analizie, wiele było dobrych. Natomiast zdecydowały momenty, w których mieliśmy słabość i zrobiliśmy błędy indywidualne, które nas kosztowały trzy punkty” - tłumaczył swój zespół Stano.
I podkreśla, że wszyscy zdają sobie sprawę z popełnionych błędów. „Oczywiście do poprawy jest nastawienie w pierwszej połowie. Były momenty, kiedy powinniśmy byli pracować na wyższej intensywności. Natomiast myślę, że w drugiej połowie poprawiliśmy grę i wróciliśmy do meczu. Później oczywiście stały fragment, nieszczęśliwy na 0:2 zrobił z tego meczu zdecydowaną wygraną Warty. Ale trzeba patrzeć do przodu. Jesteśmy cały czas w budowie i to będę podkreślał. Gramy najbardziej wymagającą momentami piłkę w Polsce i wiadomo, że chwilę czasu to będzie trwać. Mam nadzieję, że uda się to poukładać i niedługo będziemy mocnym zespołem” - zapewnił.
Pierwsza bramka dla Warty padła po podaniu bramkarza Wisły Damiana Węglarza do Miłosza Szczepańskiego, który wykorzystał znakomitą sytuację. „Absolutnie nie było żadnej złości na Damiana po jego błędzie. Takie bramki są wliczone w to, co chcemy grać i tracą je nawet najlepsze zespoły na świecie. W innych drużynach bramkarz ma trzy razy mniej kontaktów z piłką jak nasz bramkarz, a to znaczy, że może się przydarzyć złe rozegranie. Trzeba przy takim stylu gry być taktycznie ogarniętym i tu właśnie nie byliśmy – nie pod kątem Damiana, ale pod kątem innych zawodników. Nic się nie dzieje, Damian, Kamyk i inni bramkarze mają dalsze zaufanie, nawet jak się taki błąd zdarzy – twierdzi Pavol Stano.
W 33. kolejce spotkają się niemal sąsiedzi w tabeli PKO Ekstraklasy. Wisła ma tylko dwa punkty więcej od Cracovii.
„Pokazaliśmy, że w ostatnim czasie potrafimy zagrać na wyjazdach, walczyć o punkty. Jedziemy optymistycznie nastawieni i chcemy pokazać, że wyciągnęliśmy wnioski z ostatnich dwóch meczów, gdzie nam trochę zabrakło. Co się tyczy samej jakości, myślę, że jesteśmy w stanie dorównać i nawet przewyższyć Cracovię. Poza tym musimy coś udowodnić naszym kibicom” - dodaje trener Wisły.
Piłkarze Wisły już wywalczyli utrzymanie w ekstraklasie, ale w ostatnich meczach pokazali, że są tym wynikiem usatysfakcjonowani.
„Nie boję się, że zawodnikom zabraknie zaangażowania. Widzę na treningach, że dają z siebie wszystko. Nieważne jest miejsce w tabeli, każdy gra na swój szacunek. Jeżeli ktoś nie jest nastawiony na 100 procent to nie będzie grał. Każdy teraz chce zająć jak najwyższe miejsce i to będzie właśnie mecz o to miejsce w tabeli. Uważam, że będzie między nami zdrowa rywalizacja, również pomiędzy trenerami. Z trenerem Zielińskim bardzo dobrze współpracowaliśmy, to była moja pierwsza poważniejsza praca trenerska i bardzo się cieszę, że się teraz spotkamy. Zawsze jest taki dodatkowy element tej rywalizacji, że go lubię i doceniam jego pracę jako człowieka i jako trenera” - zdradza Pavol Stano.
Do Krakowa Wisła nie pojedzie w swoim najsilniejszym składzie. W Płocku zostaną: wykartkowany Filip Lesniak oraz Anton Kriwociuk i Damian Warchoł. (PAP)
marc/ co/