Konfederacja: resort zdrowia nie udzielając nam informacji nie dopełnił obowiązku (krótka2)
Winnicki i Braun w poniedziałek rano weszli do Ministerstwa Zdrowia z interwencją poselską. Po niej rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz oświadczył, że posłowie Konfederacji zachowali się skandalicznie i jeszcze w poniedziałek do marszałek Sejmu skierowane zostanie pismo w tej sprawie. Relacjonował, że posłowie "biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska".
Posłowie Konfederacji na poświęconej ich interwencji poselskiej konferencji prasowej w Sejmie mówili, że powinno być tak, że podczas takiej interwencji minister lub jego zastępca przyjmuje posłów. Powoływali się przy tym na ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Podkreślali, że w poniedziałek tak się nie stało.
Winnicki powiedział, że z Braunem chcieli w MZ poruszyć m.in. kwestię "danych statystycznych, którymi manipuluje ministerstwo". "Widzimy to nawet na stronach ministerstwa, gdzie pojawiają się i znikają pewne dane statystyczne, np. dotyczące tego, czy ktoś zmarł (z powodu Covid-19) z chorobami współistniejącymi czy bez tych chorób, danych dotyczących zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych" - mówił.
Ponadto - poinformował - chcieli "wejrzeć w dokumenty, na podstawie których przygotowano decyzję o najnowszych obostrzeniach". Winnicki stwierdził, że skoro "minister zdrowia 25 listopada mówił, że obostrzenia nie są zbyt skutecznym sposobem walki z pandemią, a 29 listopada wprowadza nowe obostrzenia, to coś musiało się fundamentalnie zmienić", a oni chcieli zobaczyć, jakie dokumenty o tym świadczą.
Braun powiedział, że chciał w MZ sprawdzić "umowy jakimi Rzeczpospolita Polska związała się z koncernami farmaceutycznymi, które dostarczają tego eksperymentalnego medykamentu, którego agresywna akwizycja objęła również dzieci od 5. do 11 roku życia".
Według niego, w resorcie zdrowia nikt nie chciał rozmawiać z nim i z Winnickim, przywitali ich ochroniarze bez masek, wnętrza siedziby ministerstwa "przypominały opustoszałą dekorację filmową" i że nie wie, czy minister zdrowia był w budynku, bo widział, że "ktoś się zabarykadował przed nimi w gabinetach ministerialnych", a zza drzwi "dochodziły szepty i szmery". Dodał, że podczas ich wizyty w resorcie był "arogancki jak zawsze, zamaskowany jak gangster z czarnobiałego filmu rzecznik prasowy (MZ), który nie spieszył z informacją i asystował im raczej jak ktoś, kto reprezentował służbę ochrony czy inne służby".
Braun ocenił, że podczas pobytu posłów Konfederacji w resorcie "nie dopełniono obowiązku niezwłocznego przekazania informacji, o które posłowie wnioskują". (PAP)
autorka: Wiktoria Nicałek
wni/ pś/ mok/