Podlaskie/ Władze lokalne zadowolone z przedłużenia ograniczeń w strefie przygranicznej
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią obowiązywał stan wyjątkowy. Natomiast od 1 grudnia do 1 marca na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego w strefie przygranicznej obowiązuje zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego. Z zakazu wyłączeni są m.in. mieszkańcy, czy osoby prowadzące tam działalność gospodarczą, załatwiające sprawy urzędowe lub biorące udział w kulcie religijnym.
Burmistrz Krynek Jolanta Gudalewska powiedziała w rozmowie z PAP, że po pierwszym grudnia w zasadzie niewiele się zmieniło pod względem zasad dotyczących codziennego życia mieszkańców. Nadal obowiązują m.in. kontrole wjazdu i wyjazdu z terenu gminy. "Natomiast, jedną ze zmian jest m.in. zniesienie zakazu imprez masowych, kulturalnych, artystycznych, czy rozrywkowych, ale ze względu na pandemię i tak nie są one planowane w najbliższych miesiącach" – dodała.
Podkreśliła, że wprowadzenie stanu wyjątkowego, jak i przedłużenie zakazu przebywania do marca 2022 r., nie było zaskoczeniem, ponieważ ze względu na eskalację konfliktu na granicy polsko-białoruskiej można się było tego spodziewać. "Moim zdaniem to nie jest jeszcze czas na to, żeby całkowicie znieść wszystkie ograniczenia w strefie przygranicznej. Widzimy przecież, co dzieje się na granicy, jestem w stałym kontakcie z komendantem miejscowej Placówki SG, śledzę też informacje z granicy podawane przez rzecznika prasowego SG oraz z innych źródeł" – podała.
"W moim odczuciu obowiązujące przepisy nie będą na tyle dokuczliwe, żebyśmy jeszcze do początku marca nie wytrzymali, a jak trzeba będzie, to może i dłużej. Obecna sytuacja bardziej rzutuje na osoby niezamieszkałe na terenie gminy, niemające na jej obszarze rodziny, a chcące na ten teren wjechać" – zaznaczyła Jolanta Gudalewska.
Burmistrz Krynek dodała, że pojawiają się pojedyncze głosy niezadowolenia, szczególnie w mediach społecznościowych, jednak stwierdziła, że "nie ma teraz ważniejszej rzeczy niż bezpieczeństwo granicy RP i naszych mieszkańców". "Czasami musimy ponieść skutki decyzji odgórnych w postaci pewnych niedogodności, które mogą nas nie satysfakcjonować. Jednak uważam, że dyskusje i dywagacje na ten temat są w większości zbędne" – oceniła.
Jednocześnie zwróciła uwagę, że obecnie w tym rejonie handel i gospodarstwa agroturystyczne tracą na braku turystów, ale zyskują na pobycie służb mundurowych, które – jak mówi - tak samo korzystają ze sklepów oraz niektórych gospodarstw agroturystycznych na terenie gminy, choć zdaje sobie sprawę z tego, że nie u wszystkich właścicieli gospodarstw i przedsiębiorców udaje się pokryć w całości, bądź częściowo poniesione straty finansowe.
"Ten czas jest trudny zarówno dla nas, jak i dla służb mundurowych, które wykonują tu swoje odpowiedzialne zadania w tak trudnych i niebezpiecznych warunkach. Oczywiście chcielibyśmy, żeby sytuacja na granicy jak najszybciej się uspokoiła, bo każdy chciałby wrócić - służby również – do funkcjonowania sprzed stanu wyjątkowego" – podkreśliła Jolanta Gudalewska.
W tym samym tonie wypowiedział się dla PAP wójt gminy Czeremcha Jerzy Wasiluk, który w rozmowie z PAP zauważył, że sytuacja na granicy jest ciągle napięta. "Na pewno nie uspokoiła się na całej granicy, w dalszym ciągu są próby nielegalnego przedostania się na naszą stronę. Ze względu na obecność służb w strefie objętej zakazem przebywania na pewno czujemy się bezpieczniej. Jako samorząd, po zgłoszeniach mieszkańców, nie wyłączamy na noc lamp w całej gminie" – podkreślił.
Zaznaczył, że w Czeremsze działa Centrum Rejestracji Cudzoziemców, gdzie na bieżąco przewożone są osoby ubiegające się o status uchodźcy i starające się o prawo pobytu w Polsce. "Średnio w naszej placówce przebywa dziennie ok. 60-70 osób, rotacyjnie po 2-3 dni. Przeważnie są to kobiety z dziećmi, migranci, którzy nielegalnie przekroczyli granicę i ubiegają się o status uchodźcy. Po wstępnej weryfikacji, ustaleniu tożsamości i złożeniu dokumentów trafiają następnie do innych placówek na terytorium Polski" – wyjaśnił wójt gminy Czeremcha.
Odnosząc się do przedłużenia ograniczeń dla miejscowości położonych w pobliżu granicy polsko-białoruskiej zaznaczył, że "w zasadzie zmieniła się tylko nazwa". "Zmieniły się też tabliczki, które informują teraz, że wjeżdża się do strefy objętej zakazem przebywania zamiast do strefy stanu wyjątkowego" – dodał.
Wójt gminy Kuźnica Paweł Mikłasz powiedział PAP, że "dzięki przedłużeniu ograniczeń służby mundurowe mogą prawidłowo wykonywać swoje zadania". "Jesteśmy zadowoleni, że ten stan został dalej przedłużony. Jest spokój i czujemy się bardziej bezpiecznie" – zaznaczył.
Powiedział, że życie w Kuźnicy toczy się normalnie. Przyznał, że jedynie widać więcej samochodów SG, policji, wojska. "Nam to nie przeszkadza. Nikt z mieszkańców nie narzeka, nie wnosi żadnych skarg, wręcz są zadowoleni, że służby są wśród nas. Jesteśmy za utrzymaniem tego stanu jak najdłużej, dopóki ten konflikt się nie skończy" – przyznał wójt Kuźnicy.(PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ jann/