Sceny po napisach końcowych to ciekawy pomysł na zatrzymanie widzów w kinie, by choć jednym okiem mogli śledzić listę nazwisk twórców, którzy przyczynili się do powstania filmu. Częściej jednak jest to zapowiedź kolejnych produkcji będących kontynuacją obejrzanego właśnie filmu. Bywa, że podczas napisów końcowych pojawiało się i pięć takich scen, jak to miało miejsce w przypadku filmu „Strażnicy Galaktyki vol. 2”. O ile jednak wiadomo, że na zakończenie filmu komiksowego można z dużą dozą pewności spodziewać się jakiejś dodatkowej sceny po napisach, to jeśli chodzi o filmy innych gatunków, nie jest to już takie pewne. Nigdy nie wiadomo czy czas spędzony na napisach końcowych zostanie nagrodzony dodatkową sceną, stąd częsta frustracja widzów, że zostali na widowni właściwie po nic.

Od dziś w polskich kinach można oglądać najnowszy film Denisa Villeneuve’a, ekranizację powieści Franka Herberta, „Diunę”. Według wcześniejszych założeń twórcy, produkcję tę należy traktować bardziej jako pierwszą odsłonę dwuczęściowej opowieści. Stąd kończy się on swego rodzaju cliffhangerem sugerującym, że ciąg dalszy nastąpi. Przyzwyczajeni do scen po napisach widzowie nie dostaną jednak żadnej zapowiedzi kontynuacji, bo w nie ma jeszcze pewności, że takowa powstanie. Dużo zależeć będzie od tego jak „Diuna” poradzi sobie w box-office. Ann Sarnoff, Szefowa Warner Bros., pytana o to, czy druga część filmu powstanie, odpowiedziała portalowi „Deadline”: „Myślę, że z grubsza wiecie, jaka jest odpowiedź”.

Jednak to, że po napisach końcowych „Diuny” nie dodano żadnej sceny wynika z innej, prozaicznej sprawy. Reżyser tego filmu jest przeciwnikiem takich zabiegów. „Nie lubię scen po napisach. Ostatniej scenie +Diuny+ towarzyszą pewne konkretne emocje i nie chciałem tego popsuć. Zatem nie, nie korzystam ze scen po napisach. Nigdy tego nie robiłem i nie zamierzam tego robić” – powiedział Villeneuve w rozmowie z portalem „NME”.

W tym samym wywiadzie reżyser odniósł się do słów grającego w „Diunie” Jasona Momoi, który powiedział, że chciałby zobaczyć pełną, sześciogodzinną wersję filmu. „Uwielbiam Jasona, ale coś takiego nie istnieje. To, co ludzie teraz oglądają w kinach, już jest reżyserską wersją filmu. Tak, mógłbym zrobić dłuższy film, ale nie taki był plan” – zdradził Denis Villeneuve. (PAP Life)

kal/ gra/