Niemcy/ Kandydat na kanclerza Olaf Scholz przesłuchiwany przez Komisję Finansów
Scholz nie zgodził się z zarzutami stawianymi agencji ds. przeciwdziałania praniu pieniędzy (FIU). Jednostka ta podlega kierowanemu przez Scholza ministerstwu finansów.
Po poniedziałkowym posiedzeniu komisji w Berlinie Scholz skomentował, że w ciągu ostatnich trzech lat władza zrobiła więcej, niż przez 30 lat – informuje „Tagesspiegel”. Scholz podkreślił, że FIU powiększyła swój personel i posiada nowoczesną strukturę informatyczną, co usprawni proces przekazywania raportów władzom. Także kryteria, według których raporty o praniu pieniędzy są przekazywane organom władzy, zostałyby ulepszone.
„Wbrew oczekiwaniom, kandydat SPD na kanclerza pojawił się osobiście w Berlinie, odwołując zaplanowanie spotkania wyborcze w Badenii-Wirtembergii” – podkreśla „Tagesspiegel”.
Zwołania nadzwyczajnej sesji komisji Bundestagu domagali się politycy z FDP, Zielonych i Lewicy po tym, jak prokuratura przeprowadziła przeszukanie w ministerstwie finansów i sprawiedliwości. Powodem przeszukania są śledztwa przeciwko pracownikom FIU - specjalnej jednostki celnej ds. przeciwdziałania praniu pieniędzy z siedzibą w Kolonii, która podlega ministerstwu finansów, kierowanemu przez Scholza. Istnieją podejrzenia, że pracownicy FIU nie przekazali w odpowiednim czasie do wymiaru sprawiedliwości i policji informacji o finansowaniu terroryzmu. Śledczy chcieli zbadać dostępne dokumenty.
„Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy do ogromnych luk w walce z praniem brudnych pieniędzy doprowadziły wytyczne z Berlina, czy też pracownicy FIU sami o tym decydowali” – podkreśla Florian Toncar, polityk FDP, specjalista ds. finansów.
Politycy FDP, Zielonych, Lewicy, AfD i Unii CDU/CSU nalegali, by Scholz stawił się przed komisją osobiście. „To nie jest błahostka, że walka z praniem brudnych pieniędzy szwankuje w Niemczech. Ci, którzy afiszują się z szacunkiem, powinni szacunek okazywać również parlamentowi i opinii publicznej”- dodaje Toncar.
Sprawa nalotu prokuratury na ministerstwo, kierowane przez Scholza, na kilkanaście dni przed wyborami wzbudziła wątpliwości – podkreśla „Tagesschau”. Jak tłumaczyło ministerstwo sprawiedliwości, „żądane dokumenty zostały już wcześniej zaoferowane prokuratorowi, który jednak przedstawił sprawę podczas rozmowy telefonicznej w taki sposób, że ministerstwo początkowo odmówiło przekazania dokumentów”. Postanowiono dokonać przeszukania, mimo że „śledczy mogli bez problemu zapoznać się z przedmiotowymi dokumentami” – wyjaśniało ministerstwo finansów.
Spekulacje, że przeszukania w ministerstwie były związane z trwającą aktualnie kampanią wyborczą, były motywowane faktem, że szef prokuratury z Osnabrueck prowadzącej śledztwo jest członkiem CDU, podobnie jak minister sprawiedliwości Dolnej Saksonii.
Prawnik konstytucyjny Joachim Wieland uważa, że przeszukanie jest nielegalne, a podjęte działania były nieproporcjonalnie duże. „Nie było to konieczne, a zatem było nielegalne”. Na niecały tydzień przed wyborami trudno o merytoryczną dyskusję w komisji. „Możemy założyć, że CDU nadużywa prokuratury dla swojej kampanii wyborczej. Może chodzić też o odwrócenie uwagi od własnych słabości”- mówi Cansel Kiziltepe (SPD) w wypowiedzi dla dpa.
Scholz podczas niedzielnej telewizyjnej debaty podkreślił, że „za jego kadencji jako ministra finansów wiele się już poprawiło w walce z praniem brudnych pieniędzy. Kiedyś w FIU zatrudnionych było 100 pracowników, obecnie jest 500 osób, a wkrótce będzie ich 700”.
Marzena Szulc (PAP)
mszu/ tebe/