Tajlandia/ Już ponad milion zakażeń koronawirusem
W ciągu ostatniej doby tajlandzkie służby medyczne doniosły o 19,8 tys. infekcji i 240 kolejnych zgonach pacjentów z Covid-19.
Od początku pandemii zmarło niemal 9 tys. osób. Przytłaczająca większość śmiertelnych ofiar przypada na trwającą od kwietnia trzecią falę, wiązaną przez ekspertów z upowszechnieniem się wariantu Delta koronawirusa.
Tajlandia długo cieszyła się relatywnie dobrą sytuacją epidemiczną. Przez większość 2020 roku wykrywano nie więcej niż kilkanaście przypadków dziennie. Zmieniło się to w grudniu, gdy duże ognisko zachorowań wykryto wśród birmańskich pracowników targu rybnego pod Bangkokiem. Sytuacja wydawała się być pod kontrolą aż do wiosny, gdy liczba zachorowań sięgnęła kilku tysięcy dziennie.
Rząd stara się pozyskać jak najwięcej dawek szczepionek przeciwko Covid-19, ale kampania szczepień postępuje wolno i chaotycznie.
Dotąd zaszczepiono około 8,3 proc. populacji. W sieci krążą fotografie z zatłoczonych centrów szczepień, a mieszkańcy skarżą się na odwoływanie umówionych wizyt. Wielu z nich wyraża niechęć do szczepienia się chińskim preparatem – w powszechnej opinii nie tak skutecznym, jak zachodnie. Służby medyczne zaczęły łączyć więc szczepienie chińskim preparatem Sinovac i brytyjsko-szwedzkim AstraZeneca.
W mijającym tygodniu premier Prayuth Chan-ocha stwierdził, że szczyt zakażeń spodziewany jest na koniec sierpnia i zasugerował, że we wrześniu rząd może złagodzić część z obowiązujących obostrzeń, które bezpośrednio dotykają 40 proc. ludności kraju.
W wielu prowincjach i w stołecznym Bangkoku od godz. 21. do 4 rano trwa godzina policyjna. Nieczynne są kawiarnie, restauracje, większość biur i sklepów.
Dotkliwe ograniczenia i pogarszający się stan gospodarki pogłębiają społeczną frustrację. Przeciwnicy Prayutha oskarżają go o nieudolność w zwalczaniu pandemii; w ostatnich tygodniach doszło też do nasilenia wymierzonych w rząd ulicznych protestów.
Tomasz Augustyniak (PAP)
tam/ mal/