Tusk pyta czy rząd zgodził się na budowę elektrowni jądrowej w Kaliningradzie i krytykuje politykę zagraniczną PiS
Tusk spotkał się w poniedziałek z mieszkańcami Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie). Poruszył tam m.in. temat elektrowni jądrowej, która miałaby powstać w Kaliningradzie.
Pisała o tym kilka tygodni temu "Polityka Insight". Według portalu premier Węgier Viktor Orban oraz jeden z najbogatszych Polaków, właściciel Cyfrowego Polsatu Zygmunt Solorz-Żak, chcą zbudować wspólnie elektrownię jądrową w Rosji, w Kaliningradzie. O inwestycji - jak twierdzi "Polityka Insight" - Solorz-Żak miał rozmawiać z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem.
Tusk zwrócił uwagę, że Gołdap dzieli od Kaliningradu tylko około 100 km. "Ta sprawa będzie dotyczyła też Gołdapi. Otóż mam pytanie do polskiego rządu, do premiera Morawieckiego, do prezesa Kaczyńskiego: czy jest prawdą, że uzgodnili ze stroną rosyjską, z premierem węgierskim Orbanem, który z firmą państwową się w to angażuje i z jakimiś polskimi inwestorami, że Polska nie tylko, że akceptuje powstanie rosyjskiej elektrowni jądrowej, ale podpisze też długoterminowy, wieloletni kontrakt na energię elektryczną z rosyjskiej elektrowni atomowej?" - pytał Tusk.
Podkreślił, iż jest to "kluczowe pytanie" o bezpieczeństwo Polskie, nie tylko ekologiczne, ale przede wszystkim "bezpieczeństwo geopolityczne, strategiczne". Przypomniał, że przez lata w naszym kraju panował konsensus, że "za żadne skarby nie można uzależnić się od rosyjskiego prądu". "Dzisiaj słyszymy, że de facto taka zgoda, taka decyzja wstępna zapadła i to pytanie, które zadaję dzisiaj w Gołdapi, musi dotrzeć do dzisiejszych decydentów i musimy wspólnie żądać precyzyjnej, jasnej, uczciwej odpowiedzi: czy prawdą jest, że rząd Polski zdecydował się na taką dramatycznie złą, strategiczną decyzję, która podważy bezpieczeństwo energetyczne Polski na dziesięciolecia" - mówił lider PO.
Tusk krytykował też politykę zagraniczną Prawa i Sprawiedliwości. Pytał, "jak to jest możliwe, że wystarczyło kilka lat: niekompetencji, agresywnej polityki, kompletnie niepotrzebnej złości, niechęci i nieufności do partnerów i sąsiadów, żeby skłócić się ze wszystkimi najbardziej tradycyjnymi i najważniejszymi sojusznikami Polski". "Oglądamy te zdjęcia tragiczne z Kabulu. Nie ma tygodnia, żeby nie było informacji o jakimś wzroście napięcia między USA a Chinami, na całym praktycznie bliskim i środkowym wschodzie. Ukraina, wydarzenia na Białorusi - to wszystko kazałoby normalnemu rządowi dbać o nasze bezpieczeństwo z jeszcze większym zapałem i determinacją niż kiedykolwiek wcześniej po II wojnie światowej" - wskazał Tusk.
Przekonywał, iż Polska nie będzie bezpieczna, jeśli rząd, jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy będą skłócać nas ze wszystkimi możliwymi partnerami. "Jesteśmy dzisiaj pokłóceni, co brzmi egzotycznie, z Czechami, z Niemcami, ze Stanami Zjednoczonymi, z Francją, ze Szwecją, właściwie gdzie nie spojrzymy, a na koniec z Izraelem. Gratuluję takiej strategii" - ironizował były premier. "Skłócić się z Izraelem, Ameryką i Niemcami w ciągu dosłownie kilku miesięcy, to trzeba mieć rzeczywiście bardzo dużo talentów" - dodał szef PO. (PAP)
(Planujemy kontynuację tematu)
autorzy: Marta Rawicz, Jacek Buraczewski
mkr/ bur/ par/