Informację o uwzględnieniu wniosku o zastosowanie najsurowszego ze środków zapobiegawczych przekazała PAP zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz.

Jak wcześniej informowali śledczy, mężczyźnie przedstawiono zarzuty usiłowania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi za to od trzech do nawet 15 lat więzienia. Drugi zarzut to czynna napaść na policjanta, również z użyciem noża. Za takie przestępstwo grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Pytana, w jaki sposób podejrzany ustosunkował się do zarzutów, prokurator powiedziała, że "nie potrafił się określić" i był z nim utrudniony kontakt.

Jak relacjonowała wcześniej policja, we wtorek wieczorem do jednej ze stacji paliw w rejonie skrzyżowania ulicy Wodzisławskiej z Reymonta w Rybniku wtargnął mężczyzna, który nożem sterroryzował obsługę i zażądał pieniędzy. Niedaleko przejeżdżali dzielnicowi, których przypadkowy świadek poinformował o mężczyźnie, który szedł w kierunku stacji, mówiąc, że chce na nią napaść.

Kiedy policjanci weszli do budynku stacji, zastali stojącego za ladą mężczyznę, który trzymał w ręku nóż. "Pomimo wezwania do odrzucenia niebezpiecznego narzędzia, agresywny 41-latek będąc blisko policjanta, zamachnął się w jego kierunku. Policjant w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia użył broni służbowej i postrzelił go w nogę" – opisywała rzeczniczka rybnickiej policji asp. Bogusława Kobeszko.

Mieszkaniec Rybnika został zatrzymany i obezwładniony. Mundurowi udzieli rannemu pierwszej pomocy i wezwali pogotowie. Postrzelony mężczyzna został natychmiast przewieziony do szpitala.

Raniony we wtorek mężczyzna był już raz, w listopadzie 2016 r., postrzelony przez policjanta. Mundurowi interweniowali wtedy przy ul. Smolnej. 36-letni wówczas napastnik najpierw groził, że zdemoluje mieszkanie, a później rzucił się z nożem na jednego z policjantów. Wówczas został postrzelony w brzuch.

Mężczyzna nie został wtedy skazany – według biegłych w chwili przestępstwa był niepoczytany. Sąd orzekł wówczas detencję, czyli przymusowy pobyt w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Po kilku latach, wobec dobrych rokowań, sąd zdecydował o jego zwolnieniu – dalszej terapii miał być poddany już na wolności.

Jak zaznaczyła prok. Pawela-Szendzielorz, także w śledztwie dotyczącym napadu na stację benzynową konieczne będzie zasięgnięcie biegłych, którzy wypowiedzą się w sprawie poczytalności podejrzanego.

Podobnie jak w innych tego typu sytuacjach, w odrębnym postępowaniu badana będzie kwestia zasadności użycia broni przez policjanta. Oceni to inna prokuratura. (PAP)

autor: Krzysztof Konopka

kon/ jann/