Przepisy dotyczące OZE będą sprzyjać dużym inwestorom?
– Całkowicie odchodzi od zielonych certyfikatów, a wprowadza tzw. system aukcyjny. Polega to mniej więcej na tym, że potencjalny inwestor, chcący zainwestować w energię odnawialną, będzie musiał wystartować w aukcji przed rozpoczęciem inwestycji i zadeklarować jaką ilość i za ile tę energię w określonym czasie wyprodukuje – wyjaśnia Grzegorz Sawicki.
Jak tłumaczy nasz rozmówca, w aukcji wygrają ci, którzy przez 15 lat będą najtaniej sprzedawać energię. – Istnieje niebezpieczeństwo, że mali i średni przedsiębiorcy z różnych powodów mogą nie dotrzymać tych warunków – stwierdza.
To oznacza, że projekt promuje głównie duży kapitał. – Nawet jeśli będą mieli jakiekolwiek straty w tym koncernie, to jakoś się to „rozejdzie”. Druga rzecz – jeżeli nie będą produkować energii po nawet niskiej cenie, to będą musieli zapłacić kary. Policzą więc sobie, co się bardziej opłaca – to może lepiej produkować nisko i dokładać, bo i tak kara będzie wyższa – tłumaczy Sawicki.
Natomiast małym przydomowym producentom energii z OZE (czyli tym, którzy będą produkować do 40 KW), bardziej będzie opłacało się wytwarzać energię tylko na własne potrzeby. Ustawodawca kupi od nich energię, ale w wysokości 80% ceny rynkowej.
Dodajmy, że zgodnie z unijną strategią do 2020 roku we wspólnocie 20% zużycia energii będzie musiało pochodzić z OZE. Dla Polski ten cel wynosi 15%.
Temat zostanie szerzej omówiony w sobotnim (28.09) programie Agroradio (początek o godz. 6:00).
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Piotr Wójtowicz (oprac. WK)