''To była dobra decyzja''. Rolnicy oceniają zakaz przewozu zboża z Ukrainy
Rolnicy z południa naszego regionu pozytywnie oceniają wprowadzoną kilka dni temu decyzję rządu o zakazie importu zboża z Ukrainy oraz niektórych produktów rolnych z tego kraju. W kuluarach spotkania sołtysów z wiceministrem obrony narodowej Marcinem Ociepą w Kietrzu rolnicy mówili jednocześnie, że działania w tej sprawie były mocno spóźnione.
- Nie wiem, jak można było doprowadzić do takiej sytuacji - mówi Paweł Buczek, sołtys z Grobnik.
- Zdarzało mi się przekraczać granicę na wschodzie i kiedy potrafi się szukać kartonu papierosów, potrafi się szukać jakiś innych drobniejszych rzeczy, a wagony ze zbożem przejeżdżają bez kontroli, to sprawa jest niewyobrażalna. Uważam, że grubo poszło nie tak. Mocno leży mi na sercu pomoc Ukrainie, ukraińskim rolnikom i w jakimś tam stopniu zapewnienie stabilizacji żywieniowej na świecie. Ale równie mocno zależy mi na losie rodzimych polskich rolników. Wydaje mi się, że w tej sytuacji była możliwość, żeby wszyscy byli wygrani, a wyszło jak zawsze.
- Nikt tego nie kontrolował i teraz mamy u nas problem z niesprawdzonym zbożem - dodaje Michał Durkacz, sołtys Nowej Cerekwi.
- Nie widzę, żeby to było zboże zwykłych ukraińskich rolników. Tylko to są firmy, kooperacje różnych krajów. To są cwaniaki i to ich zboże było przywożone do nas, a nie normalnych rolników, którzy mają na Ukrainie parę hektarów. Bardzo dobrze, że to zablokowali, bo po prostu nasze rolnictwo by padło.
Przypomnijmy, że rozporządzenie o zakazie przewozu zboża z Ukrainy ma obowiązywać do 30 czerwca.
- Zdarzało mi się przekraczać granicę na wschodzie i kiedy potrafi się szukać kartonu papierosów, potrafi się szukać jakiś innych drobniejszych rzeczy, a wagony ze zbożem przejeżdżają bez kontroli, to sprawa jest niewyobrażalna. Uważam, że grubo poszło nie tak. Mocno leży mi na sercu pomoc Ukrainie, ukraińskim rolnikom i w jakimś tam stopniu zapewnienie stabilizacji żywieniowej na świecie. Ale równie mocno zależy mi na losie rodzimych polskich rolników. Wydaje mi się, że w tej sytuacji była możliwość, żeby wszyscy byli wygrani, a wyszło jak zawsze.
- Nikt tego nie kontrolował i teraz mamy u nas problem z niesprawdzonym zbożem - dodaje Michał Durkacz, sołtys Nowej Cerekwi.
- Nie widzę, żeby to było zboże zwykłych ukraińskich rolników. Tylko to są firmy, kooperacje różnych krajów. To są cwaniaki i to ich zboże było przywożone do nas, a nie normalnych rolników, którzy mają na Ukrainie parę hektarów. Bardzo dobrze, że to zablokowali, bo po prostu nasze rolnictwo by padło.
Przypomnijmy, że rozporządzenie o zakazie przewozu zboża z Ukrainy ma obowiązywać do 30 czerwca.