"Może dojść do masowych zwolnień". Starostwo powiatowe w Głubczycach wnioskuje o otwarcie przejść małego ruchu granicznego z Czechami
- Utrzymanie obecnego stanu z granicami może mieć bardzo poważne konsekwencje gospodarcze i społeczne – uważa Piotr Soczyński, starosta głubczycki. Władze powiatu od dłuższego czasu apelują, aby mieszkańcy rejonów przygranicznych, którzy pracują w Czechach mieli łatwiejszy dostęp do swojego miejsca zatrudnienia. - W innym wypadku może dojść do masowych zwolnień – twierdzi starosta.
Teraz pracujący w Czechach mieszkańcy powiatu głubczyckiego do najbliższej granicy mają około 100 kilometrów w jedną stronę. To oznacza, że nie wszyscy są w stanie dotrzeć do pracy.
- Ci, którzy jednak jeżdżą, to muszą poświęcić cały dzień – informuje Piotr Soczyński. - Jeżeli ktoś rozpoczyna prace od wczesnych godzin porannych, to musi wyjechać w nocy, żeby na czas dotrzeć do miejsca pracy. Wraca natomiast późnym wieczorem. Tak naprawdę są to wielogodzinne trasy i przede wszystkim wyjazd w nocy i powrót też praktycznie w nocy.
Władze powiatu głubczyckiego postulują, aby ruch przywrócić na czterech granicach dla małego ruchu. Obecnie na Opolszczyźnie otwarte są przejścia w Głuchołazach oraz Trzebinie.
Według szacunkowych danych w Czechach pracuje ponad tysiąc osób z powiatu głubczyckiego.
Jak poinformował nas Piotr Soczyński, 4 maja miały rozpocząć się rozmowy pomiędzy Polską a Czechami w kwestii zniesienia obowiązku posiadania aktualnych wyników badań na obecność koronawirusa przez Polaków pracujących za naszą południową granicą. Takie badanie musi być aktualizowane co miesiąc.