Czy nowe prawo o odnawialnych źródłach energii ograniczy rozwój sektora czystej energii? [FILM]
- Jednoznacznie nie można zawyrokować, czy nowe prawo spowoduje zastój na rynku energii odnawialnej - twierdzi ekspert, prof. Waldemar Skomudek, dziekan Wydziału Inżynierii Produkcji i Logistyki Politechniki Opolskiej, komentując nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii. Nowe prawo czeka na podpis prezydenta.
Jego zdaniem, regulacja może ograniczyć rozwój sektora czystej energii, a jednocześnie sprzyjać największym firmom energetycznym w Polsce, niewytwarzającym energii ze źródeł odnawialnych.
Inwestorzy wytwarzający zieloną energię nie wiedzą, na jakim poziomie zostaną ustanowione ceny za certyfikaty, na których dotychczas zarabiali.
- Inwestorzy projektowali swe przedsięwzięcia w momencie kiedy była akurat wysoka cena certyfikatu co dziś ma wpływ na dużą rozbieżność w ich finansach. Mając na uwadze również to, że inwestorzy nie realizowali swoich obiektów z własnych środków, ale także przy wsparciu kapitału zewnętrznego, powoduje to bardzo duży dysonans - mówi prof. Skomudek.
Z ustawy mogą być jednak zadowoleni producenci niewytwarzający energii z odnawialnych źródeł.
- Firmy energetyczne kupowały te świadectwa w ramach kontraktów długoterminowych po cenach dość wysokich. W dzisiejszych realiach byłoby to niegospodarnością, gdyby utrzymywać tego typu umowy, nie renegocjować ich zapisów a być może nawet wypowiadać te umowy i ponownie je zawierać - już na zasadach rynkowych - ocenia ekspert.
Inwestorzy produkujący energię odnawialną zarabiają na sprzedaży wyprodukowanego prądu oraz na tzw, zielonych certyfikatach, kupowanych obowiązkowo przez firmy nieprodukujące energii ze źródeł odnawialnych. Te w przypadku niezakupienia certyfikatu muszą uiszczać opłatę zastępczą. Nowelizacja zmienia zasady naliczania opłaty, powodując że nie ma ona ustalonej jednej wartości, tak jak było wcześniej, tj. ok 300 zł. Będzie to uzależnione od wartości rynkowej certyfikatu, aktualnie kosztuje on ok. 30 zł.
Inwestorzy wytwarzający zieloną energię nie wiedzą, na jakim poziomie zostaną ustanowione ceny za certyfikaty, na których dotychczas zarabiali.
- Inwestorzy projektowali swe przedsięwzięcia w momencie kiedy była akurat wysoka cena certyfikatu co dziś ma wpływ na dużą rozbieżność w ich finansach. Mając na uwadze również to, że inwestorzy nie realizowali swoich obiektów z własnych środków, ale także przy wsparciu kapitału zewnętrznego, powoduje to bardzo duży dysonans - mówi prof. Skomudek.
Z ustawy mogą być jednak zadowoleni producenci niewytwarzający energii z odnawialnych źródeł.
- Firmy energetyczne kupowały te świadectwa w ramach kontraktów długoterminowych po cenach dość wysokich. W dzisiejszych realiach byłoby to niegospodarnością, gdyby utrzymywać tego typu umowy, nie renegocjować ich zapisów a być może nawet wypowiadać te umowy i ponownie je zawierać - już na zasadach rynkowych - ocenia ekspert.
Inwestorzy produkujący energię odnawialną zarabiają na sprzedaży wyprodukowanego prądu oraz na tzw, zielonych certyfikatach, kupowanych obowiązkowo przez firmy nieprodukujące energii ze źródeł odnawialnych. Te w przypadku niezakupienia certyfikatu muszą uiszczać opłatę zastępczą. Nowelizacja zmienia zasady naliczania opłaty, powodując że nie ma ona ustalonej jednej wartości, tak jak było wcześniej, tj. ok 300 zł. Będzie to uzależnione od wartości rynkowej certyfikatu, aktualnie kosztuje on ok. 30 zł.