Izba Rolnicza w Opolu obchodzi urodziny. Podsumowują i oceniają
20-lecie istnienia świętuje dziś ( 09.06) Izba Rolnicza w Opolu. W niedawno otwartej siedzibie wręczono honorowe odznaczenia opolskiego samorządu rolniczego, była msza święta, wystąpienia okolicznościowe i wykłady, a o 15:00 rozpoczęła się biesiada z muzyką.
Marek Froelich, wiceprezes izby, przekonuje, że ta instytucja musi walczyć od samego początku o swoje miejsce w rzeczywistości rolniczej. - Staramy się zajmować wieloma obszarami, a to na pewno nie jest łatwe - zaznacza.
- Mieliśmy różne przykłady, gdzie trzeba było ratować rolników w konfliktach z bankami czy instytucjami. Znane są nam również przypadki, kiedy odmówiono funduszy europejskich. Jeżeli już podejmujemy się pomocy, staramy się kończyć sprawy polubownie, żeby nie trzeba było stracić nawet kawałka ziemi, bo ona jest bezcenna – przekonuje.
Zdaniem Huberta Kiwusa z zarządu opolskiej Izby Rolniczej, uprawa ziemi na Opolszczyźnie stoi na bardzo wysokim poziomie. - Decyduje o tym śląska gospodarność, a poza tym nasi rolnicy mogą chyba nieco łatwiej wyjechać za granicę w celu podpatrzenia rozwiązań - ocenia.
- Delegacje z Francji, Niemiec i Austrii mówią, że nie widzą tutaj różnicy między swoim gospodarowaniem a naszym. Co jest tutejszym minusem? My umiemy dobrze produkować, ale jest kłopot z przetwórstwem. Nasze produkty wyjeżdżają stąd nieprzetworzone, a powinno się przetwarzać je tutaj - zwraca uwagę.
Kiwus uważa, że rolnicy z reszty kraju podglądają opolskie rozwiązania. Według niego, w całym województwie jest 26 tysięcy gospodarstw.
- Mieliśmy różne przykłady, gdzie trzeba było ratować rolników w konfliktach z bankami czy instytucjami. Znane są nam również przypadki, kiedy odmówiono funduszy europejskich. Jeżeli już podejmujemy się pomocy, staramy się kończyć sprawy polubownie, żeby nie trzeba było stracić nawet kawałka ziemi, bo ona jest bezcenna – przekonuje.
Zdaniem Huberta Kiwusa z zarządu opolskiej Izby Rolniczej, uprawa ziemi na Opolszczyźnie stoi na bardzo wysokim poziomie. - Decyduje o tym śląska gospodarność, a poza tym nasi rolnicy mogą chyba nieco łatwiej wyjechać za granicę w celu podpatrzenia rozwiązań - ocenia.
- Delegacje z Francji, Niemiec i Austrii mówią, że nie widzą tutaj różnicy między swoim gospodarowaniem a naszym. Co jest tutejszym minusem? My umiemy dobrze produkować, ale jest kłopot z przetwórstwem. Nasze produkty wyjeżdżają stąd nieprzetworzone, a powinno się przetwarzać je tutaj - zwraca uwagę.
Kiwus uważa, że rolnicy z reszty kraju podglądają opolskie rozwiązania. Według niego, w całym województwie jest 26 tysięcy gospodarstw.