Jest pozwolenie na budowę wału, ale UE nie chce dać dofinansowania
Opolski Urząd Wojewódzki wydał zezwolenie na budowę wału przeciwpowodziowego na lewym brzegu Odry w rejonie Kędzierzyna-Koźla. Będzie jednak trudno o sfinansowanie inwestycji.
Wał ma osłaniać przed wodą między innymi jedną z dzielnic miasta - Lasoki - oraz Poborszów w gminie Reńska Wieś.
Zdaniem Zbigniewa Bahryja, dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu, ewentualna budowa potrwa nie dłużej niż rok.
- Dzielnica Koźle-Rogi jest w tej chwili zagrożona cofającą się wodą, która mija wały wybudowane za stocznią, wchodzi i może zagrozić dzielnicy. Jeżeli to zamkniemy, będziemy mieć spokój - mówi.
Bahryj przyznaje, że trudno o pozyskanie unijnej dotacji, bo Komisja Europejska nie chce finansować budowy wałów przeciwpowodziowych ze względu na protesty ekologów.
- Trochę gorzej z finansowaniem, bo wszystko, co ma w tytule "wały przeciwpowodziowe" jest w tej chwili odrzucane przez Komisję Europejską. Nie poddajemy się jeszcze i na pewno będziemy szukać tych pieniędzy - zapowiada.
Według szacunkowych obliczeń, budowa wału to koszt około 10 milionów złotych.
- Chodzi o czterokilometrowy odcinek, a za każdy kilometr należy liczyć około 2,5 miliona złotych - ocenia Bahryj.
Zdaniem Zbigniewa Bahryja, dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu, ewentualna budowa potrwa nie dłużej niż rok.
- Dzielnica Koźle-Rogi jest w tej chwili zagrożona cofającą się wodą, która mija wały wybudowane za stocznią, wchodzi i może zagrozić dzielnicy. Jeżeli to zamkniemy, będziemy mieć spokój - mówi.
Bahryj przyznaje, że trudno o pozyskanie unijnej dotacji, bo Komisja Europejska nie chce finansować budowy wałów przeciwpowodziowych ze względu na protesty ekologów.
- Trochę gorzej z finansowaniem, bo wszystko, co ma w tytule "wały przeciwpowodziowe" jest w tej chwili odrzucane przez Komisję Europejską. Nie poddajemy się jeszcze i na pewno będziemy szukać tych pieniędzy - zapowiada.
Według szacunkowych obliczeń, budowa wału to koszt około 10 milionów złotych.
- Chodzi o czterokilometrowy odcinek, a za każdy kilometr należy liczyć około 2,5 miliona złotych - ocenia Bahryj.